Na 40. urodziny Marii przybyło wielu gości, jej starsza córka była ze swoim narzeczonym. Pierwszym, który postanowił powiedzieć toast, był jej mąż, który bardzo zaskoczył solenizantkę

Los był bardzo hojny dla Michała i Marii. Pobrali się bardzo młodo. Kiedy tylko Michał zobaczył piękną Marię na ulicy, od razu powiedział, że będzie jego żoną. I bardzo marzył o synu…

Odbyli skromne wesele, zaczęli gospodarzyć, aby wszystko było, jak u ludzi. 20 lat przeżyli razem Michał i Maria, można powiedzieć, że dusza w duszę. Urodziło im się troje dzieci, ale wszystkie dziewczynki. Piękne, jak ich matka.

Michał bardzo kochał swoje córki, ale o synu marzyć nie przestawał. Córki dorosły, lata minęły.

Zbliżał się jubileusz Marii. Na jej 40. urodziny przybyło wielu gości. Starsza córka, Anna, już i za mąż się zbierała, dlatego przyszła na urodziny mamy z narzeczonym.

Grała wesoła muzyka, zaczęły padać toasty. Pierwszym zabrał się, aby pozdrowić żonę Michał. Wszystkich wzruszyły słowa wdzięczności i miłości, które płynęły z ust bliskiej osoby. Maria patrzyła na Michała i dziękowała Bogu za takiego dobrego męża.

A potem Michał zaprosił ukochaną do tańca. I w tej chwili postanowił powiedzieć jej coś najważniejszego w jego życiu:

– Urodź mi jeszcze syna, Maria. Nazwiemy go Andrzejem, na cześć dziadka.

Od usłyszanego słowa Maria bardzo się zdziwiła. Jakiego syna? Jej 40. urodziny obchodzimy, starsza córka za mąż się zbiera.

Tę noc Maria nie spała, patrzyła na swojego męża i myślała nad jego propozycją. Rano z przekonaniem powiedziała:

– Zgadzam się. Ja też bardzo chcę, żebyśmy mieli syna.

Minęło wiele lat. O Andrzeju i jego złotych rękach wiedzieli wszyscy – był bardzo znanym lekarzem na całą okolicę. Zratował dziesiątki istnień, za co okrzyknięto go “Lekarzem od Boga”.

Na 40. urodziny znanego lekarza, Andrzeja, przybyło wielu gości. Byli na świętowaniu i jego najbliżsi ludzie mama i tata. Los hojnie odmierzył dla tych ludzi długie życie.

Maria ani jednego dnia nie żałowała swojej decyzji, kiedy dla spełnienia marzenia męża, zdecydowała się na czwarte dziecko, choć życie dla wielodzietnej rodziny było bardzo trudne.

– Dziękuję ci za syna, – stary Michał nie mógł powstrzymać łez.

A potem, jak i 40 lat temu, zaprosił Marię do tańca.

Patrząc na swojego syna, razem dziękowali Bogu za wszystko. Ich Andrzej stał się godną osobą.