— Ona na początku ze mną drwiła, a teraz mruczy jak kotek. Jednak ja już nie mam ochoty opiekować się wnuczkami — narzeka Zofia.
— Ilu lat ma starsza dziewczynka? A młodsza dopiero co poszła do przedszkola?
— Starsza ma 6 lat, także chodzi do przedszkola. Wera zamierza wrócić do pracy, a nie ma nikogo, kto by mogłaby zająć się wnuczkami. Mam teraz pełno swoich spraw, więc nie zamierzam porzucać wszystkiego i biec na pomoc. Synowej zaś śpiewa się piosenka, bo dostała propozycję kierowniczej posady. Nie może zrezygnować z kuszącej propozycji.
— Niech poszuka opiekunki, w czym problem? A teściowa?
— Teściowa opiekuje się dzieckiem synowej. Ona jeszcze studiuje, syn zabrał jej dziewiętnastolatkę. Maluch ma zaledwie pół roku, więc jest w pełni pod opieką babci. Wera nawet nie chce słyszeć o niani. Wdaje się w matkę idealną.
Synowej jest 36 lat. Przecierpiała dwie długoletnie przerwy na wychowanie dzieci. Była obsesyjnie związana z macierzyństwem, ponieważ przez długi czas nie udawało im się zajść w ciążę. Niepowodzenia te bardzo ją dotknęły. Po narodzinie pierwszego dziecka bała się nawet oddychać, aby mu nie zaszkodzić.
— Oni są małżeństwem od 16 lat. Czekały dziewięć lat na dzieci, a nic. Mieli wszystko, aby być szczęśliwymi, ale cierpieli. Wera wcześniej była bardziej zrównoważona, ale jak zaczęła być matką, to jakby zwariowała — westchnęła Zofia.
Synowa nie wpuszczała babci do wnuczkami. Nie pozwalała na uczucia, noszenie na rękach i krytykowała każde działanie. Wszystko trzeba było robić tak, jak ona mówi.
Żona syna nawet nie podobało się, że teściowa nazywa wnuczkę “Businką”. Nie pozwalała jej samodzielnie spacerować z wózkiem, nie pozwalała karmić i krytykowała każdy zakup dla dziecka.
Wkrótce Zofia zaczęła przychodzić rzadziej. Po prostu miała dość. Wtedy synowa zmieniła taktykę.
— Naszej babci zupełnie obojętne, co się dzieje z wnuczką. Nawet nie przychodzi w odwiedziny. Tyle czekała, a tu jak? — skarżyła się synowa.
Teściowa nie milczała i wygłosiła swoje zdanie. Przecież ile można było znosić lekceważące traktowanie? Przestała się przejmować, że nie wpuszczają jej do wnuczki. Jednak syn zaczął przekonywać matkę, aby była bardziej wyrozumiała. Bo, wiesz, hormony żony szaleją — jest znowu w ciąży.
Do młodszej wnuczki Zofia w ogóle nie interesowała się, aby się nie przywiązywać. Tylko od święta wpadała i kupowała prezenty. Z starszą wnuczką relacje układały się lepiej, ale i tak było widać, że synowa odseparowała ją od teściowej.
— Przełączyłam się i zaczęłam zajmować swoim życiem. Nawet to mi się podoba. Na początku syn nie denerwował mnie, a potem zaczął często dzwonić i pytać, czy nie nudzi mi się sama — uśmiecha się Zofia.
Zofia nie jest skazana na żadne zobowiązania, więc żyje beztrosko. Starzy ludzie umieją oszczędzać i żyć na swoim. Zdrowie też nie sprawia jej problemów, dzięki Bogu.
— Wiedziałam, na co on nawiązuje, ale milczałam do samego końca — śmieje się Zofia.
— I co w rezultacie?
— Przez dwie noce sypał na mnie insynuacjami, a potem zaczęło brakować czasu. Powiedział, że oni mi oferują pomoc finansową, ale z jednym warunkiem — zajmę się wnuczkami.
Zofia bezpośrednio zapytała o pracę, a syn potwierdził. Kilka razy powtórzył, że to nie jest za darmo. Syn był pewien, że matka się zgodzi, ale nie potrzebuje pieniędzy i stresu. Synowa będzie zachowywać się jak szef i wydawać polecenia. Taka sytuacja nie jest nikomu potrzebna — każdą złotówką będzie drwiła.
— Odmówiłaś? — pyta przyjaciółka Zofię.
— Tak, a potem osobiście przyszła do mnie synowa, żeby mnie przekonać.
Mówiła, że nie złośliwie trzymała się teściowej, a z powodu nadopiekuńczości. Powiedziała, że nie może nikomu, poza teściową, powierzyć opieki nad dziećmi. Zacisnęła śrubę litości i różnymi sposobami przekonywała Zofię.
Emerytka i tak odmówiła. Kiedyś poddawała się, ale jej zostawiono na lodzie, więc teraz tego nie potrzebuje. I bez pieniędzy się obejdzie.
— Wasze dzieci mnie wystawiają na pośmiewisko! Musicie naprawić relacje z wnuczkami, a nie się oddalać. Jeśli się nie zgodzisz, moja kariera zakończy się fiaskiem — płakała synowa.
W skrócie, znów się pokłócili. Synowej nie udało się zagrać dobrego i niewinnego baranka. Najprawdopodobniej na tej nucie ich relacje ostatecznie się zakończą.
— Ja na twoim miejscu weszłabym w obiekt. Naprawdę nie chce jej spędzać czasu z wnuczkami? Tym bardziej, że proponują pieniądze — westchnęła przyjaciółka.
— Mi jest łatwiej opiekować się obcymi dziećmi za pieniądze. Ale opiekować się swoimi wnuczkami i dostawać za to wynagrodzenie — to upokorzenie. A wszystko przez ich matkę. Co chciała, to ma!