Na wesele, na które zaproszono 90 gości, przyjdzie zaledwie 15, ponieważ pan młody, Paweł, i panna młoda, Katarzyna, postanowili wprowadzić dress code i płatne wejście

Moja znajoma, Małgorzata, dostała zaproszenie na wesele, i dowiedziawszy się od niej wszystkich szczegółów, zrozumiałam, że sama bym nie poszła. Warunki były następujące: wszyscy goście musieli być ubrani zgodnie z dress codem, a mianowicie mężczyźni mieli nosić koszule w kolorze fuksji, a kobiety sukienki. Ponadto za wejście trzeba było zapłacić kilka tysięcy od jednej osoby, również za dzieci.

Wielu z was może zadać pytanie, czy trzeba jeszcze obdarowywać prezentem czy bilet wejściowy to już ten sam prezent na wesele dla nowożeńców. Postanowiłam to wyjaśnić Weronice, ale po tym byłam jeszcze bardziej zaskoczona. Oto, co opowiedziała.

Rozmawiając początkowo z Weroniką o różnych sprawach, postanowiłam zapytać:

– Weronika, pamiętasz, że mówiłaś mi o weselu, na które dostałaś zaproszenie? Mówiłaś, że będzie 10 lutego. Powiedz, a opłata za wejście – to jest sam prezent?

– Małgosiu! To jakaś masakra! Przecież nikt nie chce iść! Panna młoda zadzwoniła do mnie i poinformowała, że zaproszenia przyjęło zaledwie 15 osób spośród 90. Reszta powiedziała, że idą do pracy. Chciała się upewnić, czy na pewno nie przyjdziemy lub może się rozmyślimy – opowiedziała Weronika.

– No nieźle! 90 osób! W dzisiejszych czasach to naprawdę imponująca liczba. Ale zamiast tego tylko 15? To pewnie tylko rodzina? – śmieszyło mnie to i jednocześnie było mi żal pana młodego, Pawła, i panny młodej, Katarzyny.

Już mieli wynająć lokal, przygotować wszystko, a tu zamiast 90 osób ma przyjść tylko 15.

– Najciekawsze jest to, że szczerze nie rozumieją, dlaczego nikt nie chce iść! Zaproszenia przyjęli: oczywiście rodzice z obu stron, trzy przyjaciółki, ale bez swoich drugich połówek, bo pewnie nie chciały specjalnie kupować koszuli w kolorze fuksji, jedna babcia, jeden dziadek, wujek ze swoją czteroosobową rodziną i jedna para ze strony Pawła – odpowiedziała Weronika.

– A inne babcia i dziadek? – zapytałam.

– Babcia Pawła powiedziała, że przyszła rodzina zupełnie zaszalała, i nie zamierza tracić swojej emerytury na sukienkę koloru fuksji, więc nigdzie nie pójdzie. Chociaż ktoś im powiedział prosto. A teraz zmieniają swoje warunki: można założyć cokolwiek w kolorze fuksji, niekoniecznie sukienkę i koszulę, a płacić tylko za wejście. Oddzielny prezent według uznania – opowiedziała Weronika.

– Prezent dawać według uznania? Czyli od samego początku trzeba było kupić bilet wstępu za kilka tysięcy i jeszcze dodatkowy prezent? – byłem naprawdę w szoku.

– Dokładnie tak, a teraz mówią według uznania – odpowiedziała Weronika.

– Ty pójdziesz? – zapytałem Weronikę.

– Nie mam w ogóle ochoty. Nie podobają mi się takie zaproszenia – Weronika pokręciła głową z dezaprobatą.

A co sądzicie o tym, że na weselu ustanawia się dress code i płatne wejście?