Nabrało mi się dość bycia bezpłatną nianią dla swoich wnuków. Czy teraz nie mamy wyboru?

Trzy lata temu przeszłam na emeryturę. Właśnie wtedy urodziła się moja wnuczka. To córka mojego syna. Byłam bardzo szczęśliwa i chciałam pomagać młodej rodzinie. Okazjonalnie musiałam opiekować się wnuczką, i myślałam, że to będzie dla mnie prawdziwa przyjemność. Tak też było, dopóki wszystko działo się na moich warunkach. Ale później wszystko się zmieniło.

Żona syna zaczęła sugerować, że chce wrócić do pracy, ale jej rodzice jeszcze pracują, a przedszkole jest trudne do dostania się lub kosztowne, jeśli prywatne. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć, więc po prostu je uspokajałam.

Potem przyszli do mnie i poprosili, żebym tymczasowo wzięła na siebie opiekę nad dzieckiem. Przestałam się uśmiechać, bo spędzanie całego dnia z takim niegrzecznym dzieckiem było dość trudne. Ale przecież babcia nie może odmówić.

Zgodziłam się, naiwnie sądząc, że to będzie tylko tymczasowe. W rezultacie spędziłam z nią w domu rok, i nikt mi nawet raz nie podziękował. Oczywiście doceniają, że ułatwiłam im życie, ale nigdy nie myśleli o tym, jak ułatwić życie mnie. Czasem poproście rodziców waszej synowej, pomyślcie o niani, postarajcie się wszystko zorganizować w przedszkolu. Ale tak oczywiste, że babcia zawsze pomoże.

W rezultacie byłem nianią 5 dni w tygodniu od 8.00 do 18.00. Potem zaczęli mieć jeszcze wygodniej, i zaczęli mi oddawać wnuczkę na weekendy, gdy musieli gdzieś pojechać.

Zaczęłam odczuwać, że ta pętla zaciska się coraz bardziej na mojej szyi. Po prostu nie miałam już na to sił. Musiałam odłożyć na drugi plan związki z mężem i obowiązki domowe.

Z jednej strony dobrze jest być z wnukami w pierwszych latach ich życia, ale z drugiej strony to ogromne zmęczenie i pozbawienie własnego życia. Nikt nie zapytał, czego chcę ja. Dzieci zdecydowały, że babcia nie pracuje, więc może poświęcić się dla nich.

Rzadko kto mi dziękuje za to, co robię. Przyjmują wszystko jak należy. Prawdopodobnie uważają, że to coś w rodzaju rozrywki dla mnie. Faktem jest, że przez cały ten czas zajmowałam się sprzątaniem, gotowaniem i innymi obowiązkami domowymi, czasem nie tylko u siebie, ale także w domu syna.

W końcu mogłam odetchnąć z ulgą. Wnuczka niedługo pójdzie do przedszkola.

Ale moja córka teraz czeka na drugie dziecko, ale powiedziałam, że nie pozwolę na coś takiego więcej. Chcę wysypiać się, spędzać czas z mężem, spotykać się z przyjaciółmi i żyć własnym życiem. Swoje dzieci wychowałam, więc uważam, że zasłużyłam na to.