Odetchnęli od Ani niemal wszyscy, gdy stała się matką …

Z Anią przyjaźnimy się od dawna. Obecnie mieszkamy w różnych miastach, więc utrzymujemy kontakt tylko przez telefon. Wiedziałam, że moja przyjaciółka została mamą pięć miesięcy temu.

Ostatnio odwiedziła swoich rodziców, i udało nam się spotkać. Kiedy spojrzałam na Anię, nie poznałam jej. Gdzie jest moja radosna i uśmiechnięta przyjaciółka? Patrzyła na mnie zmęczona i wyczerpana kobieta. Usiadłyśmy na letnim tarasie jednej z kawiarni, bo Ania chciała mi się wygadać.

Kiedy usłyszałam historię mojej przyjaciółki, byłam zszokowana.

— Kasiu, nawet nie mogłam sobie wyobrazić, że moje życie tak się zmieni po urodzeniu dziecka. Wszyscy moi krewni się ode mnie odwrócili. Jestem zupełnie sama!

— Co masz na myśli? — zapytałam, marszcząc brwi.

— Podczas gdy leżałam na oddziale położniczym, mój mąż przeprowadził się do swojej matki. Tam mu się tak spodobało, że postanowił zostać. Tylko pierwszą noc po wypisaniu z szpitala spędził w domu. Twierdzi, że dziecko przeszkadza mu w nocy spać, a on musi pracować. Mamy jakieś rodzajowe małżeństwo na odległość. Dodatkowo wymyśla różne wymówki. Raz u matki problemy z hydrauliką, innym razem nagle podskoczyło jej ciśnienie.

A ja potrzebuję pomocy. Po porodzie czuję się bardzo źle. Jeśli proszę męża o pomoc, dostaję od niego awanturę. On zawsze tłumaczy, że jest zajęty i zmęczony. Nie ma ochoty wracać do domu. Rozumiem, że pracuje, ale wszyscy mężowie pracują. I przed porodem obiecał mi, że będzie mi pomagał. A teraz…

Teściowa zorganizowała prawdziwe cyrkowe przedstawienie. Przed porodem opowiadała całemu miastu, jak bardzo czeka na wnuka. Ale przez pół roku nawet raz do mnie nie przyszła. Nawet nie chce pójść na spacer z wózkiem, żebym mogła pójść do lekarza i uporządkować dom. Lekarz zabronił mi podnoszenia ciężarów, ale jak mam się dostosować do jego zaleceń, skoro zawsze jestem sama? Mam problemy ze zdrowiem na potęgę. Tylko mąż sądzi, że udaję chorą.

Ale największym “prezentem” dostałam od własnej matki. Podczas gdy leżałam w szpitalu, dzwoniła do mnie, pytała o zdrowie, a po porodzie, jakby mnie zignorowała. Nawet obraża się, gdy do niej dzwonię i o coś pytam. Nie spodziewałam się takiego potraktowania od własnej matki.

— To okropne! Wyobrażam sobie, jak ciężko ci teraz musi być! — powiedziałam.

— I to jeszcze jak! Gdyby nie oczekiwali dziecka, nie prosili o wnuka, zrozumiałabym wszystko, ale teraz jestem po prostu w szoku. Dobrze, że przynajmniej syn nie jest zbyt kapryśny. Jakby czuł, że mam zły czas, stara się zachowywać dobrze. Nie poddaję się — robię to dla niego.

— Tak, teraz bardzo go potrzebujesz. Ale z czasem będzie łatwiej, uwierz mi.

Wydaje się, że Anię została odrzucona przez bliskich w najtrudniejszym momencie. Bardzo chciałabym wierzyć, że znajdą jakieś wyjście, bo przecież nie można zawsze żyć w taki sposób. Jak to możliwe, że mąż żyje oddzielnie i myśli tylko o sobie? Nie rozumiem, jak można odwrócić się od własnego dziecka. To naprawdę straszne.