Wszyscy znamy to uczucie, gdy spotykamy osobę, z którą kiedyś byliśmy w związku. Nieśmiało, trochę zakłopotane, czasami nawet nieprzyjemne. Ale spotkać byłego lub byłą z nową rodziną… to już w ogóle koszmar!
Moje miasto nie jest takie małe, ale szansa na spotkanie kogoś znajomego jest bardzo niewielka. Nawet mieszkańcy tego samego budynku rzadko się mijają. Pracując jako taksówkarz, nigdy nie woziłem moich przyjaciół – jakoś tak się nie zdarzało. A tu niespodzianka: dostałem wezwanie nie od kogoś, a od mojej byłej żony i jej rodziny.
Od razu zadałem sobie pytanie: czy ona wiedziała, gdzie pracuję, że specjalnie dzwoniła do tej firmy? I czy to przeznaczenie czy zły zbieg okoliczności?
Trzeba przyznać, że moja była prezentowała się świetnie. Nadal ta sama piękność, którą była, gdy za nią szalałem w młodości. W pomalowanej, z piękną fryzurą, w modnych ubraniach. Po prostu cudowna.
Ale obok niej siedział dość przeciętny facet. Spodnie, buty, woda kolońska – wszystko w porządku. Ale jakoś dziwnie mi się zrobiło. Okazało się, że jadą na urodziny byłej teściowej. Wtedy moja była zaczęła mnie pytać:
- Nie zapomniałeś, że dzisiaj u mojej mamy urodziny? Jubileusz, między innymi! Hej, czemu ignorujesz? Pytam cię! – po czym mocno przepchnęła moje siedzenie.
- Co ja mam do tego? Twoja mama teraz nie ma ze mną nic wspólnego.
- A oto twoja praca. Ile zarabiasz? Czy możesz utrzymać rodzinę? Jeśli masz problemy, to przyjdź. Trzymaj wizytówkę.
Kartkę wziąłem, a potem od razu wyrzuciłem przez okno. Ta sytuacja zupełnie mi się nie podobała. Nie wstydzę się swojej pracy, w niej nie ma nic złego ani haniebnego. Ale podejście mojej byłej żony wywołało wstręt.
Oczywiście, cieszę się, że teraz ona i dzieci dobrze się mają, nie odmawiając sobie niczego. I nowy facet pewnie też jest świetny. Ale proponować mi pracę w jego firmie – to za wiele. Nie zamierzam pracować pod jego kierownictwem.
Po co było pokazywać, że teraz żyją dostatnio i lepiej niż ja? Ja też nie chodzę z wyciągniętą ręką, mogę sobie pozwolić na wiele. Mimo wszystko uważam, że dobrze się stało, że się z nią rozwiodłem. Jaką by nie była piękna – nie chcę jej z powrotem.