Opowiadając moją historię życiową, chcę zacząć od tego, że urodziłam się w pięknej i kochającej rodzinie.
Wszystko było dobrze, miałam kochającą mamę i tatę, którzy poświęcali mi dużo uwagi i kochali się nawzajem. Spędzaliśmy razem weekendy, chodziliśmy na spacery, i uważałam, że mamy naprawdę dobrą rodzinę, i że tak będzie zawsze.
Ale wszystko to zniknęło w jednej chwili, kiedy moi rodzice, bardzo niespodziewanie, zdecydowali się rozejść.
Pytałam ich, dlaczego to robią, nie rozumiałam, dlaczego to się dzieje, nawet myślałam, że to wszystko przez moją winę.
W dzieciństwie nie rozumiałam swoich rodziców i bardzo się na nich obrażałam.
Pozostałam z matką, a ojca niestety już nie widziałam.
Przyznam szczerze, bardzo tęskniłam za nim i nie rozumiałam, dlaczego mnie opuścił.
Moja mama, tymczasem, nie pozostała długo sama i ponownie wyszła za mąż.
Ojczym mnie nie polubił od pierwszego dnia, ja też nie mogłam go traktować jak ojca, bo nie czułam od niego ani grama ciepła i troski.
Moja mama stanęła po jego stronie, a mnie wysłano, abym mieszkała u babci.
Babcia mnie bardzo kochała, i z nią było mi lepiej niż z matką i ojczymem.
Z czasem jakoś przestałam rozmawiać z mamą, przestałam ją kochać, jak mi się wtedy wydawało, bo mnie zdradziła, a i nie interesowała się mną, zwłaszcza że była zajęta urządzaniem swojego własnego życia.
Życie trwało, dorosłam, wyszłam za mąż, mam dwójkę wspaniałych dzieci.
Ale niestety wszystko wróciło do tego, czego się nie spodziewałam.
Po 15 latach życia z mężem zrozumieliśmy, że nie możemy już dłużej żyć razem.
Ile byśmy się nie starały, wszystko było na nic. I oto rozwód.
Teraz moje dzieci zadają mi te same pytania, co kiedyś ja.
Teraz dopiero zrozumiałam, że przez ambicje mojej mamy, która zabroniła mojemu ojcu zbliżać się do mnie, moje dzieciństwo nie było zbyt słodkie.
Cały czas próbowałam odnaleźć swojego prawdziwego ojca, ale wszystko na marne.
I jeszcze teraz bardzo go kocham i tęsknię za nim, ale nie wiem, gdzie jest i jak go odnaleźć.
Teraz mam 35 lat, żyję sama z dziećmi, a oni widują się z tatą, chodzą do niego na weekendy.
Staram się, żeby moje dzieci nie doświadczały braku ciepła i rodzicielskiej miłości, jak ja.
Z mamą wreszcie się pogodziłam i przyjęłam ją do siebie. Zrozumiałam i wybaczyłam wszystkim, mamie, mężowi, i dopiero teraz żyję spokojnie.
Ale rodzina cały czas mówi mi, jak ty go wpuszczasz do swojego domu, jak rozmawiasz z nim, przecież zdradził cię, zamienił na inną. Ale ja robię to dla dzieci. Czy źle postępuję?