— Ty — mama, ty powinnaś siedzieć z dzieckiem, a nie mój syn!

A właśnie gotowałam obiad, a mąż w tym czasie rozmawiał przez telefon ze swoją matką. Nagle przyszła córka i poprosiła o toaletę. Żeby nie myć rąk od mięsa mielonego, zawołałam męża. Sprecyzował, co trzeba zrobić, i poprowadził córkę do łazienki.

Kiedy podszedł do łazienki, usłyszałam krzyk teściowej przez słuchawkę telefonu:

— Ty z mamą w ogóle rozmawiasz! A ta nie może dziecka na nocnik posadzić?

Mąż zaczął się usprawiedliwiać i jąkać. Wyjaśnił, że smażyłem kotlety i mam brudne ręce.

— No i leń! Nawet rąk umyć się nie chce. Nigdy takiego nie widziałam.

Mąż spuścił oczy i spojrzał na mnie. Powiedział matce, że oddzwoni później, a sam poszedł umyć córce ręce.

I tu zaczyna się rozwijać mojego telefonu. Patrzę — teściowa. Nie chciałam z nią rozmawiać, więc nie spieszyłam się podnosić słuchawki. Ale ona już dzwoniła na komórkę męża. Potem znów na moją.

Wkładam ostatnią kotletę na patelnię, myję ręce i odbieram telefon.

— Dzień dobry!

— Hej, ty! Kto ci pozwolił odcinać syna od rozmowy ze mną? Jesteś matką, masz pilnować dziecka, a nie twój mąż. On musi odpoczywać!

— Wiesz, Irena Mikołajówna, to przecież także jego dziecko.

— To jeszcze trzeba udowodnić!

— Do widzenia.

Teściowa zadzwoniła znów do męża. Tym razem już odebrał słuchawkę. Najpierw wysłuchał matki, a potem krzyknął:

— Mamusiu, nie pójdę do ciebie. Tak, wszystko mi pasuje! Tak, facet może myć nocniki. Na razie!

Wrzuciłem makaron i wszedłem do pokoju dziecięcego.

— Dlaczego się kłócisz? — zapytałem męża.

— Matka mnie zaczęła irytować.

— Chodźmy zjeść obiad.

Gdy tylko zaczęłam nakrywać do stołu, zadzwoniło do drzwi. Kto to mogło być? Oczywiście, teściowa. W końcu zdążyła.

— To do ciebie — powiedziałem mężowi i poszłam nakładać jedzenie na talerze.

— Mamo, po co przyszłaś? — zapytał ją mąż.

— Tęskniłam za wnuczką. Pobawię się z nią, póki ty odpoczywasz. Kupiłam ci nawet piwo.

— Mamo, nie piję piwa.

— No nic. Zawołaj mi malutką, pójdę z nią na spacer. Ty musisz o siebie dbać. Mężczyźni mają gorsze zdrowie niż kobiety. A z taką żoną trudno się zrelaksować. Ona myśli tylko o sobie, zupełnie jej nie zależy na tobie.

— Nie, córka nie pójdzie na spacer. Planowaliśmy zjeść obiad.

— A potem?

— Potem ona pójdzie spać.

Słuchałem tego absurdu i kipiałem z wściekłości. Ale postanowiłem się nie wtrącać, żeby nie być stronniczym.

— Wszystko, mamo, idź do domu.

— Ona już syna przeciwko swojej matce nakręciła! Łajdaczka! Z mojego mieszkania mnie wyrzucasz? Zapomniałam, jak pracowaliśmy z ojcem, żeby je kupić? — powiedziała teściowa, przemykając łzami.

Drzwi się zatrzasnęły. Mąż uśmiechnął się i pokazał piwo.

Zjedliśmy obiad, a potem położył córkę spać, gdy ja sprzątałam kuchnię.

Usiadłem w kuchni, otworzyłem butelkę piwa i się uspokoiłem. Wiedziałem przecież, że mieszkanie trzeba było wybrać w innej dzielnicy. Ale skoro teściowa dyrygowała paradą, nie mieliśmy wyboru.

Jesteśmy z mężem ponad 20 lat w małżeństwie, więc już przyzwyczaiłem się do wybryków jego matki. Cokolwiek bym nie zrobiła, nie zmieni swojego stosunku do mnie, więc wybrałam neutralne stanowisko.

Ale piwo było pyszne. Widać od razu, że nie dla mnie!