W tym dniu mieliśmy gości przyjść, a mój mąż poszedł do swojego pokoju i zaczął pakować rzeczy

To wydarzyło się w Wigilię, tego dnia nigdy nie zapomnę. Piotra nie było w domu, ja czekałam na gości i nakrywałam stół. Z mężem jesteśmy już 20 lat po ślubie, przez ten czas przeżyliśmy różne rzeczy.

Piotr wrócił do domu w jakimś zamyśleniu, kręcił telefonem w rękach, usiadł przy stole, zjadł swoje ulubione pierogi z kapustą, a potem poszedł, zaczął pakować swoje rzeczy.

Nie zrozumiałam od razu, co się dzieje, zaraz mają przyjść goście, więc zapytałam go prosto, co robi.

– Odchodzę od ciebie – powiedział mi Piotr, starannie składając swoje rzeczy do walizki. – Mam kogoś innego, kocham ją, i ona mnie też kocha.

– Piotr, obudź się, o czym ty mówisz, mamy po 40 lat, syn jest już dorosły.

Było mi bardzo przykro słyszeć od męża, z którym spędziłam tyle lat, że pokochał inną. Piotr wyszedł. Zaraz po nim drzwi zamknęły mi się przed oczyma, łzy lały mi się z oczu. Ale zaraz po tym poczułam ogromne ulżenie, większe niż oburzenie na męża.

– Mieszkanie zostawiam tobie i dzieciom. U Marii jest duży dom, go odremontujemy i będziemy tam mieszkać.

W ten sposób okazał troskę o naszego syna.

Piotr odszedł, a ja usiadłam na kanapie przed telewizorem i zastanawiałam się. Prawie dwadzieścia lat byliśmy razem. Wyszliśmy za mąż, gdy miałam 19 lat, a on 20.

Życie było oczywiście trudne. Teściowie mieli duży ogród. Od wczesnej wiosny po pracy i w każdy weekend pracowałam tam do późnej jesieni. Najpierw wszystko sadzić, potem wszystko zbierać, zapasy robić.

Potem mąż dostał mieszkanie, przeprowadziliśmy się, zaczęliśmy urządzać swoje miejsce. Ale ogród nikt nie odwołał, jeździłam do teściów pomagać.

A potem Piotr zaczął pić, czasem z tego powodu odchodziłam od niego do mamy. Potem Piotr wracał, usprawiedliwiał się, obiecywał, że to ostatni raz. Wierzyłam, wybaczalam, wracałam. Dlaczego – sama nie rozumiałam.

I oto teraz, w 41. roku mojego życia, Piotr poznał Marię. Myślałam, że nie poradzę sobie sama, ale nie, wręcz przeciwnie – stało się łatwiej. Z synem Piotr widuje się rzadko i praktycznie nie pomaga nam, ale syn mówi, że jest już dorosły i wszystko, co potrzebuje, zarobi sobie sam. Jest studentem stołecznego uniwersytetu, już sam zarabia.

A po kilku latach po naszym rozwodzie ja też poznałam innego mężczyznę, zupełnie innego niż Piotr. Proponował małżeństwo, ale już nie chcę wychodzić za mąż. Teraz dokładnie wiem, że szczęście można znaleźć w każdym wieku.