Żona po 25 latach małżeństwa przyznała się, że dziecko nie jest moje. Reakcja syna wywołała we mnie łzy

Nazywam się Włodzimierz, mam 45 lat. Mam wspaniałą żonę, z którą jesteśmy w małżeństwie od długiego czasu, prawie 25 lat, oraz cudownego synka. Dopiero co zaczął chodzić do szkoły. Pewnego dnia mieliśmy poważną kłótnię z żoną. Praktycznie nigdy nie było takiego kłótni, jak ta, która miała miejsce tego dnia.

Wtedy, na emocjach, wyznała, że nasze wspólne dziecko nie jest wspólne. Okazało się, że nie jestem jego biologicznym ojcem. Byłem w szoku po jej słowach. Nie zdążyłem nic powiedzieć, a żona od razu zrozumiała, że zdradziła się.

W międzyczasie zobaczyłem kątem oka, że w drzwiach stał nasz syn. Zostawili go z ostatniej lekcji, i wszedł do mieszkania wtedy, gdy nasza kłótnia była w pełnym toku.

Oczywiście usłyszał słowa matki i sam był głęboko poruszony. Przez pewien czas w mieszkaniu zawisła grobowa cisza. Ale najbardziej poruszyła mnie reakcja mojego syna.

To on pierwszy przerwał to przygnębiające milczenie. Spokojnie podszedł do mnie, wziął mnie za rękę i powiedział, że jestem jego ojcem nawet teraz, pomimo że nie jestem mu biologiczny. I bez względu na wszystko, będziemy wszyscy razem.

Nie mogłem przegapić żadnego słowa. Te ważne słowa poruszyły mnie do głębi duszy. Szczególnie dziwne było to, że usłyszałem to od takiego małego chłopca. Wtedy oczy zaczęły mi się mokryć od łez. Nie mówiąc nic, mocno objąłem syna. Odpowiedział mi na to samo objęcie.

Z żoną się pogodziliśmy, a ja zaakceptowałem tę sytuację. Mimo że mój syn nie jest moim biologicznym dzieckiem, wciąż uważam go za swojego syna.