Drogie synowe, a teraz pozwólcie wyrazić się teściowym, których tak nie lubicie. Co zrobiłyście, aby zdobyć tego mężczyznę?
Synowe są już po prostu nierozsądne. Otwieram media społecznościowe, a tam tylko historie o strasznych teściowych, które po prostu nie dają życia swoim dzieciom. Co zrobiłyście, aby zdobyć swoich ukochanych? Pokręciłyście atutami, uśmiechnęłyście się i to wszystko. A my waszych mężów rodziłyśmy, wychowywałyśmy, nie spałyśmy nocami. Tyle wszystkiego przeszłyśmy, uczyłyśmy, wybraniałyśmy z kłopotów, potem pomagałyśmy w poszukiwaniu pracy…
Ostatnie trzy dekady życia kręciły się wokół synów, martwiłyśmy się o każdy ich krok. A wy zabraliście nasze dzieci i jeszcze wyrażacie wobec nas jakieś pretensje? Z jakiej racji? Skakałyście, jak koza całą noc, gdy im zęby wychodziły? Nie chodziłyście do szkoły, nie słuchałyście reprymend od wychowawcy za niezrobione zadanie domowe.
W ogóle nic pożytecznego dla naszych synów nie zrobiłyście, dlatego nie uważam za konieczne wsłuchiwać się w waszą opinię. Jest ona tak ważna, jak wasz wkład w kształtowanie tego mężczyzny – czyli zerowa.
Mówicie, że on już nie jest mały i sam się rozezna? Mężczyźni zawsze pozostaną dziećmi, niezależnie od tego, ile lat mają naprawdę. Dlatego naszym bezpośrednim obowiązkiem jest dalej chronić ich przed wszelkimi nieprzyjemnościami i podłymi ludźmi. Oni mają każdego dnia różne kaprysy i życzenia, a matka jest tylko jedna. Zadaniem kobiety jest kierowanie męską energią we właściwe koryto. Potrzebne jemu, a nie wam. Powinnyście dbać o jego żywienie, pilnować stanu zdrowia, aby chodził tylko w czystych ubraniach, tę listę można jeszcze kontynuować. Zapamiętajcie sobie na nosie – w tym polega życie rodzinne.
Dlatego my, teściowe, martwimy się, aby syn miał troskliwą i wierną żonę. W tym polega całe nasze zło – po prostu dbamy o szczęście naszych dzieci.
Drogie synowe, radzę wam zaprzyjaźnić się z teściowymi. W końcu mężczyźni zmęczeni egoizmem i obojętnością żony idą do swoich matek.
Czyż nie mam racji?