Mój mąż uważa, że skoro pomagam swojej mamie finansowo, powinnam też pomagać jego mamie. Na pierwszy rzut oka sprawiedliwie – pomagać obu matkom. Ale nie jest tak prosto

Chodzi nie o nasze wspólne pieniądze, ale o moje pieniądze. Pracowałam za granicą. Przez 10 lat pracowałam w Niemczech. Wtedy mój mąż zarabiał mało.

Zaraz po ślubie zaczęliśmy budować dom. Ale prace nie posuwały się do przodu z powodu braku pieniędzy. Wielokrotnie mówiłam mężowi, żeby pojechał zarabiać, ale nie chciał, raczej to jego mama nie chciała, by jej syn gdzieś jechał.

Teściowa kiedyś mi powiedziała wprost – chcesz pieniędzy, jedź sama. Na początku się obraziłam, ale potem dobrze przemyślałam jej słowa i zdecydowałam, że to świetny pomysł.

Moja przyjaciółka pracowała w Niemczech i obiecała, że pomoże mi znaleźć pracę. Nasze dzieci miały wtedy 12 lat starsza córka i 10 lat młodsza. Przeprowadzili się z mężem do jego mamy, więc teściowa musiała się opiekować i wychowywać moje dzieci.

Wszystkie zarobione pieniądze wysyłałam mężowi, a on nimi dysponował według własnego uznania, większość pieniędzy szła na budowę domu, ale też sporo wydawało się na dzieci, w końcu dziewczynki rosły i potrzebowały dobrego jedzenia i ładnych ubrań.

Wróciłam do domu po 10 latach, kiedy dom był już wybudowany. Przywiozłam ze sobą sporo pieniędzy, więc zdecydowałam, że na razie nie będę wracać za granicę. Zamiast tego zaczęłam działać tutaj, otworzyłam w wiosce mały sklep spożywczy.

Ku mojemu zdziwieniu, interes poszedł dobrze i mam niezłe zyski z mojego biznesu, więc nie muszę wyjeżdżać za granicę.

Tymczasem zachorowała moja mama, oczywiście zaczęłam jej pomagać. Zapłaciłam za całe leczenie i teraz co miesiąc wysyłam jej pewną sumę pieniędzy.

Fakt ten bardzo dotknął mojego męża. Mówi, że powinniśmy dawać taką samą sumę jego mamie, żeby było uczciwie. Poza tym to właśnie jego mama wychowywała nasze dzieci.

Ale nie chcę dawać pieniędzy teściowej. Wychowywała moje dzieci, bo nie chciała wypuścić swojego synka. Gdyby mąż pojechał za granicę, sama wychowałabym swoje córki.