Mojej mamie jest 87 lat, mieszka w mieszkaniu, w którym od wielu lat nie było remontu. I sprawa tu wcale nie dotyczy pieniędzy, a tego, że mama nie chce niczego zmieniać w swoim mieszkaniu. Wszystko jej się podoba, i nie pozwala mi niczego zmienić.
Dla mnie mama zawsze była najdroższą osobą, a teraz, gdy jest już w podeszłym wieku, nie mogę jej po prostu zostawić samej, ale także nie mam siły żyć z nią.
Do niedawna mieszkałam sama w moim osobnym mieszkaniu, dysponowałam swoim czasem i zasobami tak, jak uważałam za stosowne. Mam 57 lat, jestem rozwiedziona, mam jedyną córkę, która już jest mężatką i teraz mieszka w innym mieście razem z mężem.
Moja mama mieszka osobno, codziennie do niej dzwoniłam, wpadałam dwa-trzy razy w tygodniu, przynosiłam wszystko, co było potrzebne, pomagałam w domowych sprawach. Ale teraz mama zachorowała, potrzebuje bardziej starannej opieki, nie można jej zostawić samej.
Moim pierwszym pomysłem było zabranie mamy do mnie, w moim mieszkaniu byłoby miejsce dla nas obu, ale ona kategorycznie odmówiła, więc byłem zmuszony przeprowadzić się do niej.
Zebrałam swoje rzeczy i przeprowadziłam się do mamy, bo przecież mnie urodziła i wychowała, nie mogę jej po prostu zostawić. Ale także nie mogę żyć w takich niewygodnych warunkach.
Kiedy się przeprowadzałam, przekonałam mamę, że pozwoli mi chociaż zrobić remont w pokoju, w którym będę mieszkać ja. Początkowo mama się zgodziła, ale po tygodniu się rozmyśliła i nie pozwala robić niczego w ogóle, nawet przesunąć kanapy pod inną ścianę.
Mama nie pozwala mi wyrzucić żadnej rzeczy z jej mieszkania. Nawet stare i zupełnie nikomu niepotrzebne rzeczy muszą pozostać na swoim miejscu. Całe mieszkanie jest pełne starej odzieży, gazet, czasopism, książek. To uczucie, że żyjemy na wysypisku.
Włożyłam wiele sił i czasu, aby przekonać mamę chociaż do jakichś zmian, ale wszystko na próżno. Śpię na bardzo niewygodnym i starym łóżku, a kupić normalne łóżko nie mogę, bo mama nie pozwala mi wyrzucić starego.
Mamie nie podoba się wszystko, co zrobię lub zaproponuję. A jeśli dodamy do tego fakt, że wraz z wiekiem zaczęła źle widzieć i słyszeć, sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana.
Mama bardzo głośno ogląda telewizję, a jeśli coś jej powiesz, natychmiast się obraża. Ja niczego nie decyduję. Rozumiem, że mieszkam w mieszkaniu mojej mamy, ale przecież przyszłam do niej, bo bez mnie by sobie nie poradziła.
Moim zdaniem są trzy opcje, jak dzieci mogą opiekować się swoimi starszymi rodzicami.
Jedna z opcji: dzieci powinny dać swoim rodzicom możliwość życia samodzielnie, dopóki sami są w stanie dbać o siebie.
Druga: dzieci mogą zabrać swoich rodziców do siebie. Należy to robić tylko wtedy, gdy nie ma innej możliwości.
Albo jeszcze jedna: dzieci same przeprowadzają się do mieszkania swoich rodziców i opiekują się nimi. To właśnie tę opcję wybrałem ja.
I mogę powiedzieć tylko jedno: ta opcja zdecydowanie nie jest najlepsza! Nie wiem, jak mam to wszystko znieść. Mamo staje się coraz gorzej, nie mogę jej po prostu zostawić i wrócić do swojego miasta.
Ale też nie mam siły żyć z mamą i opiekować się nią. Co robić? Jaki jest wyjście?