Nie pomagam mojej żonie i nie zamierzam tego robić!

Czy jesteś zdziwiony? Zszokowany? Oburzony? Może panie już przygotowały kamienie, żeby nimi rzucić we mnie? Nie śpiesz się. Bo istnieje bardzo poważny powód, dla którego nie pomagam mojej żonie i nie mam zamiaru tego robić.

Przyjaciel przyszedł do mnie na filiżankę herbaty, usiedliśmy sobie w kuchni i rozmawialiśmy o życiu. W trakcie rozmowy wstałem i powiedziałem: “Teraz umyję naczynia i wrócę”.

Mój przyjaciel spojrzał na mnie tak, jakbym mu powiedział, że odłączają mnie od budowy rakiety kosmicznej. Z pełnym zakłopotaniem i zachwytem w głosie powiedział: “Cieszę się, że pomagasz swojej żonie. Ja nie pomagam swojej, bo jej kilka razy pomogłem, a ona nawet mnie nie chwali. W zeszłym tygodniu umyłem podłogę, a ani jednego słowa podziękowania”.

Wróciłem na swoje miejsce, usiadłem obok niego i wyjaśniłem, dlaczego nie pomagam mojej żonie. Mojej żonie nie jest potrzebny pomocnik, potrzebuje partnera. Jestem jej partnerem w domu, i mamy różne funkcje w tej współpracy, ale wykonywanie obowiązków domowych to nie “pomoc”.

Nie pomagam swojej żonie w sprzątaniu domu, bo ja też w nim mieszkam, i mam prawo dbać o niego.

Nie pomagam żonie w gotowaniu, bo chcę jeść, i mam obowiązek gotować. Nie pomagam w zmywaniu naczyń po kolacji, bo też korzystałem z tych naczyń.

Nie pomagam żonie z jej dziećmi, bo to są także moje dzieci, a moim obowiązkiem jest być dla nich ojcem.

Nie pomagam żonie w praniu, wieszaniu i składaniu ubrań, bo to są moje ubrania i ubrania moich dzieci.

Nie jestem pomocnikiem w tym domu, jestem częścią tego domu. A co do pochwał, zapytałem mojego rozmówcę, kiedy ostatnio po tym, jak jego żona posprzątała dom, wyprała ubrania, zmieniła pościel, umyła dzieci, przygotowała jedzenie, podziękował jej?

Ale nie tylko tak obojętnie, ale z uczuciem: “Och, kochanie! Jesteś po prostu najlepsza!”

Czy to nie wydaje ci się absurdalne? Czy nie dziwi cię, że po umyciu podłogi raz w życiu oczekujesz jakiejś specjalnej nagrody za swoje zasługi? Dlaczego? Czy zastanawiałeś się nad tym, przyjacielu?

Być może zbytnio zaangażowałeś się w tę “kulturę macho”, która uważa, że wszystkie prace domowe to jej sprawa.

Być może kiedyś nauczyli cię, że wszystko robi się samo, że nawet nie musisz się wysilać? Cóż, w takim razie chwal ją tak samo, jak chciałbyś, żeby cię chwalono, tymi samymi słowami i tym samym uczuciem.

Pomagaj jej, bądź prawdziwym towarzyszem, a nie gościem, który przychodzi tu jeść, spać, brać prysznic i zaspokajać swoje potrzeby. Bądź jak w domu! W swoim domu.

Prawdziwe zmiany w społeczeństwie zaczynają się w naszych domach. Wprowadź swoje dzieci w prawdziwe partnerstwo w rodzinie!