“Nie wierzę w miłość. W rodzinie trzeba po prostu żyć razem, miłość nie ma tu nic do rzeczy. Tak samo wszyscy żyją.”
Siedzieli i milczeli podczas kolacji po kolejnej kłótni. On twierdził, że nie powinni się w ogóle żenić, że to była jej inicjatywa. Nie krzyczał, nie bił, po prostu powiedział bardzo bolesne słowa: “Nigdy cię nie kochałem!”.
Następnego dnia już się pogodzili i nie rozmawiali więcej na ten temat. Życie wróciło do normy – dzieci, praca, troski, problemy… Tak upłynął rok za rokiem.
Na początku żona była bardzo zakłopotana, miała ochotę uciec od tego mężczyzny. Stał się jej obrzydliwy, ponieważ po prostu wyrwał zranioną duszę. Ale z czasem się pogodziła. Nawiasem mówiąc, on też nigdy jej nie kochał, ale jakoś żyli razem, urodzili dzieci… Mogli nadal spokojnie współistnieć.
Jej matka też jej nie kochała w dzieciństwie, ale jakoś wyrosła. Wystarczy nie robić sobie wzajemnie krzywdy, grzecznie się komunikować i okazywać sobie szacunek. Nie można zmusić nikogo, żeby cię pokochał, ale można pozostać przyjaciółmi. Tak to działa.
Tak żyli w spokoju przez ponad pięć lat. A potem mąż objął żonę raz i powiedział, że ją kocha. Kocham cię!
Te słowa zaniepokoiły i odepchnęły ją… Ona już nie wierzy w miłość, więc przypomniała mężowi te ostre słowa, które wypowiedział pięć lat temu. On odpowiedział tylko śmiechem i powiedział, że to złość była, chciał zranić żonę i wymówił te głupoty… Nawet nie pamięta, co powiedział.
Prawda jest taka, że żona już tego nie słuchała, te słowa były jej obojętne. Zaczęła myśleć o dzieciach i pracy, tak jak zawsze, i milcząco kiwała głową, żeby uniknąć kłótni. Unikanie miłości przez te lata stało się już rutyną… Tak żyje żona bez miłości, nie odczuwa jej od nikogo i sama jej nie wyraża, najważniejsze to umieć się dogadać. A życie bez słów o miłości także jest znoszone, zwłaszcza że dla większości te słowa nie znaczą nic. To martwe słowa.
Czy miłość jest dla ciebie ważna w związkach?