Pewna kobieta szła z mężem i kłóciła się. Nie mogła zrozumieć, jak przeżyła z nim razem 30 lat. Ale po jednym jego czynie, jej zdanie się zmieniło

Myśli – są jak robienie na drutach. Wzór się tworzy, tworzy. I wszystkie myśli ciągną się niczym nitki i zbierają się w wzór. Czasami wychodzi ponury wzór. Jak pajęczyna. I sam w tej pajęczynie się plątasz.

Ta kobieta szła z mężem ciemną zimową ulicą.

Kłótnia była o drobnostkę. Kobieta zamilkła, obraziła się i wzięła się za robótkę.

Jaki on nieprzyjemny. Uparty jak osioł. Nie da się z nim rozmawiać. Pomaga swoim krewnym. A w domu półki wciąż nie zawiesił. Już dwa dni minęły!

Zarabia mało. Chrapie. Nigdy nie dał romantycznego prezentu… Straszna osoba. Jak tylko trzydzieści lat przeżyła z tak obojętnym człowiekiem?

A przed nimi samochód utknął w śniegu. Starszy mężczyzna pcha, ale nie może go wypchnąć. Wszyscy przechodzą obok. A mąż tej kobiety podbiegł i pomógł. Wypchnął samochód! Uścisnął rękę starszej osoby.

I do żony wrócił, która stała, czekała.

Biegnie, kuleje. Miał ranę. Czapka zsunęła mu się, siwe włosy na śniegu. Uśmiecha się jak chłopiec.

Zawsze biegł pomagać.

Wszystkim. I zawsze nosił najcięższe. I dzielił się ostatnim. I żonę nosił na rękach, dosłownie. Nie z romantyzmu, ale kiedy była ciężko chora. I był gotowy oddać wszystko dla niej.

Ta żona rozpuściła poprzedni wzór. I zaczęła robić nowy. Kiedy mąż pobiegł pomagać. A ona stała i podziwiała go.

Wszyscy czasami robimy złe wzory z czarnych nitek-myśli. Wszyscy. A potem mały czyn czy dobre słowo pomagają zacząć inne robótki. Prawidłowe. Piękne. Ciepłe, delikatne, miękkie.

I znów jesteśmy połączeni. Połączeni z bliską i ukochaną osobą delikatnymi więzami miłości.