Siostra męża przychodzi do nas wtedy, gdy mnie nie ma w domu. Szpera w moich szafach, co do lodówki, to w ogóle milczę. Zna wszystkie moje perfumy, rzeczy, buty, biżuterię, wie gdzie są. Próbowała rozmawiać z mężem, ale zawsze zaczynamy się kłócić
Nikt nie zdziwi się z mojej historii, ponieważ takie sytuacje często się zdarzają. Bardzo kocham swojego męża, ale nie mogę znieść jego rodziny. Starałam się nie zwracać na nich uwagi, skupiać się na własnej rodzinie, ale nic nie pomogło. Po prostu nie wiem, jak nawiązać z nimi dobre stosunki. Teraz jestem tak zirytowana, że wszelkie drobnostki z nimi związane mnie drażnią.
Jestem zamężna od 19 lat. Mój mąż ma siostrę. Pierwsze dziesięć lat żyła spokojnie, nikogo nie ruszała, widywaliśmy się tylko w święta, a ja miałam do niej pozytywny stosunek. My, z mężem, przez te lata pracowaliśmy ciężko, zarabialiśmy, ale finansowo nikt nam nie pomagał. Jesteśmy zwykłą, skromną rodziną.
Potem kupiliśmy mieszkanie, a przez ostatnie kilka lat siostra siedzi na karku brata (mojego męża). Przychodzą co weekend, siedzą przez dni, proszą się na noc, narzekają, jadają cały dzień. Nie żal mi ich, ale mam tylko jeden dzień wolny, który muszę poświęcić na obchodzenie rodziny mojego męża. A propos, pomagamy im regularnie finansowo, ale poza tym lubią dobrze zjeść, ale nie lubią gotować.
A jego siostra przychodzi do nas wtedy, gdy mnie nie ma w domu. Szpera w moich szafach, co do lodówki, to w ogóle milczę. Zna wszystkie moje perfumy, rzeczy, buty, biżuterię, wie gdzie są. Mój brat ze mnie żartuje, mówi, że jeśli wpadną w głód, to nie umrą z głodu, zjedzą wszystko dookoła.
Wyciągają od męża pieniądze i sprzęt, a mnie to już przestaje być obojętne, szczerze mówiąc. Próbowałam rozmawiać z mężem, ale zawsze zaczynamy się kłócić. A najważniejsze, to wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko siostra okazywała mi choć odrobinę szacunku. Nawet to, czego prosi, na przykład naczynia czy produkty, które widzi na kuchni, zawsze pyta męża, nigdy mnie.
Ani razu nie odeszła z pustymi rękami (filiżanką, łyżeczką, butelką, perfumami, proszkiem, lekiem, olejem, szamponem, szalikami). Jak Cyganka, szczerze. Rozbiera się w korytarzu i już widzi nową torebkę przez dwie komnaty i pyta: “O, nowa torebka”. Wychodzi na korytarz i podczas gdy jestem zajęta na kuchni, przymierza moje płaszcze i buty. I choć staram się uspokajać siebie, że ludzie są różni, że z mężem wszystko jest dobrze, to i tak nie mogę się pozbyć jej wpływu.
Ludzie, poradźcie coś! Już zaczęłam ukrywać rzeczy, to jakiś absurd. Co sądzicie?