20 lat byłam dla męża służącą, ale jeden przypadek zmienił moje podejście do życia rodzinnego…
Anastazja dosłownie dziś rano zadzwonił mąż i powiedział, że nie wróci do domu, a od razu pojedzie do Pietrowiczów świętować. I przy okazji zaprosił ją, wiedząc z góry, że zostanie w domu i spędzi cały wieczór z książkami albo przy komputerze.
„No dobrze”, bez szczególnego zamieszania odpowiedziała kobieta i w przerwie obiadowej postanowiła przejść się po sklepach i wybrać dla męża prezent. „Hmm, może wodę toaletową kupić”, – pomyślała.
Na wystawie stał flakonik z drogim zapachem, na którym przedstawiony był przystojniak z rozpiętą koszulą i idealną sylwetką. Wyraz twarzy miał taki bezczelny, dokładnie jak jej Piotr.
Poprosiła sprzedawcę, żeby zapakował właśnie ten zapach i, podczas gdy przyklejała kokardkę, obok przeszła starsza pani, uśmiechając się powiedziała:
– Oto dajecie swoim mężom perfumy, a wąchają je inne kobiety!
Podczas gdy pracownicy śmiali się, Anastazja pomyślała o sobie, ale przecież staruszka powiedziała prawdę, całe życie poświęciła Piotrowi, a on wszystkim innym, tak innym. W młodości była w nim zakochana po uszy. Nawet na uniwersytecie robiła za niego zadania domowe, urodziły się dzieci, wszystkie troski wzięła na siebie.
Początkowo chociaż jakoś okazywał swoją wdzięczność, potem przywykł do beztroskiego życia i brał wszystko za pewnik. Wielu uważało ich za idealną rodzinę, mieli wszystko: i zabezpieczenie finansowe, i dzieci mądre.
Czas minął, dzieci dorosły i opuściły rodzinną domówkę. Kobieta została sama z mężem i wtedy zrozumiała, że w jej życiu coś poszło nie tak.
Ponad dwadzieścia lat temu rodzice Anastazji byli przeciwko ich związkowi, wielokrotnie powtarzali: „jeśli chłopak jest przystojny i podziwia siebie, to będzie wspólny, wszyscy będą go chcieli, a ty dostaniesz najmniej, chociaż masz na niego o wiele więcej praw.
Ona ma dopiero czterdzieści lat, życie dopiero się zaczyna. Niedługo kobiece święto i kobieta postanowiła poważnie zająć się przemianą siebie. Poszła do fryzjera, doprowadziła włosy do porządku, a potem udała się do sklepu z ubraniami.
Do pracy poszła zupełnie inną osobą: mała czarna sukienka w zestawie z modną fryzurą wyglądała po prostu niesamowicie. Podziwiała siebie przez godziny pracy i z niecierpliwością czekała na przyjęcie.
Zanim poszła na imprezę, postanowiła zajrzeć do domu i wypić kieliszek wina. Do Pietrowiczów pojawiła się w podniesionym nastroju, cała taka atrakcyjna na długich szpilkach. Wokół niej zgromadzili się mężczyźni i postanowili trochę poderwać damę. „Och, mój mąż też jest tutaj, jakoś o nim zapomniałam”, – zaśpiewała kobieta.
Takiego ciosu Piotr na pewno się nie spodziewał. Nie dość, że przyszła, to jeszcze w takim wydaniu. Ale najbardziej denerwowało go ogólne zachwyt jego żoną.
W swoim zwyczajnym stylu rano zirytowany zapytał: „Dziś śniadanie będziemy jeść, czy jak?”
Jeśli myślał, że jak dawniej wyskoczy z łóżka, a potem do kuchni, to głęboko się mylił. Nigdy więcej nie będzie dawną służącą.
Nieco podnosząc głowę, słodko zapytała: „Kochanie, a śniadanie już gotowe, tak?” Nie doczekawszy się odpowiedzi, znowu położyła się i uśmiechając się triumfalnym uśmiechem, kontynuowała słodki sen.