Dosłownie rok temu napotkałam mnóstwo problemów. Pomoc zaoferowali nieliczni. Myślałam, że znacznie więcej osób odpowie na moje kłopoty. Przepraszam za wyrażenie, ale społeczeństwo bardzo mocno “zgniło”.
Każdy myśli tylko o sobie i jak zrobić dobrze tylko sobie. Ogólnie, po 50-tym roku życia przestałam robić pięć rzeczy. Uświadomienie przyszło z wiekiem, niestety.
Pomagać
Wcześniej byłam tak otwarta na pomoc, że oferowałam ją sama zanim przyjaciel czy dobry znajomy poprosi mnie. Teraz tak nie robię. Jeśli bardzo potrzebujesz pomocy, podejdź i poproś. Ale tutaj również będę selektywna, komu pomóc i jak. Bo wiele razy pomagałam na swoją szkodę, za co zapłaciłam problemami.
Komunikować się
Teraz nie narzucam swojego towarzystwa. Zawsze inicjowałam spotkania. Zrozumiałam, że przyjaźń powinna być wzajemna, a nie tylko z jednej strony. Nie trzeba się ciągnąć do tych, którzy nie ciągną się do ciebie.
Doradzać
Przestałam dawać rady, ponieważ wiele razy wystawiano mnie za winną wszystkich swoich nieszczęść. W końcu masz “swoją głowę na ramionach”, by myśleć. U mnie po prostu zapytaliście, jakbym postąpiła, ale decyzje i tak podejmujecie wy.
Słuchać ciągłych skarg
W ostatnich latach wydawało mi się, że jestem “poduszką bezpieczeństwa”. Wiele przyjaciółek ciągle narzekało mi, zrzucało na mnie cały negatyw. Chodziłam “jak zalaną”. Wyrzuciły na mnie problemy, pomagałam je rozwiązywać. A w tym czasie one chodziły, jakby nigdy nic.
Wspierać, jeśli ktoś jest w błędzie
Wcześniej nie mogłam powiedzieć komuś, że nie ma racji, jeśli tak myślałam. Teraz od razu bezpośrednio mogę powiedzieć, czy ma rację, czy nie. Szczerze mówiąc, zaczęłam realnie postrzegać sytuację, a nie przez “różowe okulary”.
Teraz każdy myśli tylko o sobie. Nikt nie stanie w trudnej chwili życia, bo nagle sam może ucierpieć. Więc dlaczego mam cierpieć za kogoś, jeśli takie jest do mnie podejście.