Mężczyźni zawsze wracają, ponieważ inaczej po prostu nie potrafią. Taka już ich natura – wracać, gdy kobieta już straciła zainteresowanie.
Gdy już wszystko w środku przeszło, zostało zapomniane i wyrzucone z pamięci. Kobieta urządziła nowe życie, spotkała inną miłość… I nagle spotyka go przypadkiem na ulicy, albo to on sam dzwoni, proponując spotkanie. I w tym momencie zanurzasz się w wspomnienia, przypominasz sobie czasy, kiedy dla ciebie był jedynym, ale rozstanie było nieuniknione.
Wtedy bardzo cierpiałaś i myślałaś o powrocie do niego. Ale potem zobaczyłaś go z inną, jak ją obejmował, całował, jak kiedyś robił to z tobą.
A może rozstanie było jego inicjatywą. Wszystko było dobrze, zdobywał twoją uwagę, ale gdy odpowiedziałaś wzajemnością, po prostu przestał się interesować… Pewnego wieczoru powiedział, że nudzi się w związku z tobą. Że chce nowych emocji. Może nawet nic nie powiedział, po prostu zniknął.
Nie odpowiadał na telefony i wiadomości, a ty cierpiałaś, szukałaś go, obwiniałaś się niewiadomo za co…
Wydało ci się, że przestałaś dbać o siebie albo stałaś się gospodynią, a może tak i nie nauczyłaś się gotować jego ulubionego barszczu. Potem długo się męczysz, przeżywasz. Nic ci nie wychodzi, a całe życie jakby mija obok ciebie.
Ale potem dowiadujesz się, że on świetnie radzi sobie bez ciebie. Odpoczywa z przyjaciółmi i nawet nie wspomina o waszych związkach.
I właśnie wtedy decydujesz się zmienić, stać się lepszą, aby chciał być z tobą, ale już nie mógł. Wtedy nocami przewijasz momenty przyszłego spotkania, myślisz, co mu powiedzieć… Wyobrażasz sobie siebie jako sukces i atrakcyjną z przystojnym mężczyzną.
Czas szybko leci i już zapominasz o nim. Znowu urządzasz swoje życie, tylko lepiej i mądrzej. Wkrótce spotykasz mężczyznę, który docenia cię godnie. Kocha cię całym sercem i obok niego stajesz się naprawdę szczęśliwa. Obok niego twoje serce znów bije szybciej, a od komplementów pojawiają się skrzydła.
Jesteś szczęśliwa obok nowego mężczyzny, i w tym momencie znów pojawia się on. Prosi o spotkanie, mówi, że zrozumiał, jaką głupotę popełnił i stawia cię przed wyborem. I w jednej z takich chwil spojrzałam na swojego śpiącego męża obok, któremu obojętne, czy umiem gotować barszcz i jak wyglądam. Kocha mnie taką, jaka jestem. I wtedy zrozumiałam, że nie będzie więcej spotkań. Nie bez powodu ludowa mądrość mówi, że “nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”.
Co myślicie na ten temat?