„Moja żona powinna”. Ale nie, ona nic nie musi!

Nie powinniśmy tak myśleć we współczesnym społeczeństwie.

Biegam co rano. Pewnego razu spotkałem znajomego, który również jest zwolennikiem aktywności fizycznej.

Przywitaliśmy się, a on od razu ocenił mnie od stóp do głów. Zwrócił uwagę na moje żółte buty sportowe i powiedział: „Tak, dobre! Tylko teraz brudne. Przecież masz kogoś, kto może je umyć”. O co chodzi? – pytam. „No przecież nie mieszkasz sam – uśmiecha się. – Żona myje buty”. Nie, mówię, ona ich nie myje, to ja to robię, na co on ze zdziwieniem odpowiada: „Dziwne. Takie rzeczy powinna robić żona”.

To zdanie „żona powinna” denerwowało mnie od dzieciństwa. A najgorsze, gdy mężczyźni jeszcze wymieniają: gotować jedzenie, chodzić do sklepu, myć naczynia, prasować ubrania, wycierać kurz, zajmować się dziećmi, solić ogórki i jeszcze z dziesięć takich punktów. I co najważniejsze, że na końcu takiego piekielnego dnia, powinna się uśmiechać do męża i powtarzać: „Jaki z ciebie zdolny chłopak”.

Ta lista jest wyryta w głowie wielu mężczyzn.

Więc żona nic nie jest winna. Dziewczynka nie przychodzi na świat z workiem przyszłych obowiązków.

Żona nic nie jest winna. Uważam, że kobieta może to robić, gdy sama tego chce. Ale bezsilna i zmęczona żona, która dopiero co wróciła z pracy, nie powinna myć naczyń czy gotować.

Powiedzmy, moja pierwsza żona bardzo lubiła i umiała gotować. Cóż, tylko się cieszyłem, bo potrawy były naprawdę zdumiewające. A moja druga kobieta nie umiała gotować. W żadnym wypadku nie zmuszałem jej do tego. Gotowałem sam albo zamawialiśmy dostawę.

I rozwiodłem się z nimi wcale nie dlatego, że nie robiły czegoś z listy. Były inne powody, o których teraz nie chcę opowiadać.

Tak, jestem już w trzecim małżeństwie. Żona dobrze gotuje, ale na przykład denerwuje ją mycie podłogi i wszelka armatura. Jakie problemy? To robię ja.

Mężczyźni powinni zrozumieć, że szczęśliwa rodzina to kompromisy, obowiązki domowe powinny być sprawiedliwie dzielone między obydwoje. Oczywiście, jeśli mężczyzna cały dzień pracuje, a kobieta po prostu siedzi w domu, to inna sprawa.

Ale jeśli oboje wieczorem wracacie z pracy, to domowe obowiązki powinny spoczywać na barkach obydwu.

Gdy tylko normalna kobieta słyszy przeklęte „powinna” – ma ochotę walnąć mężczyznę dużą wazą po głowie.

W związku nikt nikomu niczego nie jest winien. Powinniście iść na dobrowolne kompromisy dla szczęścia drugiej strony.