– Nawet nie możesz sobie wyobrazić, co o mnie mówiła domowa pracownica swojej koleżance przez telefon…
Jak byś postąpiła w tej sytuacji?
– Nic nie podsłuchiwałam, po prostu usłyszałam to przypadkiem – opowiada trzydziestopięcioletnia Marta. – Po prostu przyszłam trochę wcześniej niż zwykle. W mieszkaniu zawsze słychać, kiedy winda zatrzymuje się na piętrze, ale tamtego dnia była zepsuta, więc poszłam pieszo na szóste piętro. Wchodziłam na klatkę schodową, a gdy zbliżałam się do mieszkania, nagle usłyszałam, jak Wiktoria rozmawia z kimś przez telefon. Zrozumiałam, że stała w korytarzu.
Marta zatrudniła kobietę, która przychodzi do niej dwa razy w tygodniu i sprząta jej trzypokojowe mieszkanie. Wcześniej pracowały dla Marta inne kobiety, które nie radziły sobie z tą pracą tak dobrze. Dlatego Marta zawsze była dumna ze swojej gospodyni domowej i wszyscy ją chwalili.
Wiktoria ma klucze do mieszkania i przychodzi sprzątać, gdy Marta jest w pracy. Ale tego wieczoru Marta usłyszała bardzo dziwną rozmowę. Natychmiast podzieliła się tym ze swoją przyjaciółką:
– Dlaczego Wiktoria rozmawiała w przedpokoju, a nie w samym mieszkaniu?
– Myślę, że dlatego, że torba była w korytarzu, a w niej był telefon. Kiedy przychodzi do pracy, przebiera się, a telefonu nie bierze ze sobą. Myślę, że nie zrozumiała, że stoi na klatce schodowej.
– Nawet nie możesz sobie wyobrazić, jakie toalety u niej przez te trzy dni, kiedy mnie nie ma. I ile wszędzie jest śmieci. Tanio, nie rozumiem, jak można dopuścić do takiego bałaganu we własnym mieszkaniu. Po prostu świnie i wszystko!
Wtedy Marta była wstrząśnięta tą rozmową telefoniczną, ponieważ nie spodziewała się czegoś takiego ze strony swojej ulubionej gospodyni domowej. Jest samotną matką dwójki dzieci, która pracuje od rana do wieczora, i ledwie ma czas na przygotowanie obiadu.
Marta wielokrotnie pomagała także Wiktorii, przekazując rzeczy dla jej dzieci. Bardzo gorzko było to dla Marta. I jeszcze doradzała swojej matce. Ale matka jasno dała do zrozumienia, że dopóki ma zdrowie, będzie sama sprzątać mieszkanie.
– I co zrobiłaś? Powiedziałaś jej coś?
– Nie wiem, co jej powiedzieć. Po prostu zwolnię ją i tyle. Płacę jej za to, żeby sprzątała moje mieszkanie, a nie plotkowała za plecami. Chociaż nawet nie wiem. Wszystkie są takie same, wszystkie lubią skrobać kości, nikt z przyjemnością i radością nie będzie szorować cudzej toalety.
– Hm. Ciekawy pogląd…
– No właśnie, też się zastanawiam, czy warto zmieniać wódkę na lody?