Syn jest nastawiony na ślub, a ja jestem przeciwko, ponieważ taka synowa mi nie odpowiada. Michał jest moim jedynym synem, szczerze życzę mu szczęścia, ale rozwiedziona kobieta z dwójką dzieci – to nie najlepszy kandydat dla niego
Jestem matką dwójki dorosłych dzieci. Długo jestem rozwiedziona, więc córkę i syna wychowywałam sama. Ponieważ syn był młodszy, zawsze traktowałam go przychylniej niż córkę. Ewa już dawno wyszła za mąż i urodziła dwóch chłopców. Męża znalazła sobie dobrego: jest pracowity, dobrze zarabia, pomaga w domu i kocha swoje dzieci. Dlatego o przyszłość córki jestem całkowicie spokojna.
W tej chwili najbardziej martwi mnie przyszłość mojego syna. Michał jest wspaniały, ma dobre serce, ale z dziewczynami jakoś mu nie wiedzie, chociaż syn ma już trzydzieści lat. Pierwszy raz zakochał się mając dwadzieścia lat, kiedy pojechał do babci na wieś. Dziewczyna, może i nie była zła, ale młoda, biedna, ze wsi, bez wykształcenia. Więc poradziłam synowi, żeby się nie spieszył. Zaczełam rzadziej pozwalać mu jeździć na wieś, trochę się załamał i o niej zapomniał.
Od tego czasu Michał zawsze radzi się mnie w wyborze dziewcząt, pyta o moją opinię. Ale nie ma szczęścia w poszukiwaniu narzeczonej. Trafiały mu się to kobiety materialistyczne, to oszustki… Mój syn dobrze zarabia, więc dla wielu dziewcząt ten fakt wydaje się bardzo atrakcyjny.
Gdy w końcu zaczęły się bardziej-mniej poważne relacje, okazało się, że jego dziewczyna ma zły charakter, przez co nie mogli się dogadać i się rozstali. To rozstanie syn przeżywał bardzo boleśnie, i przez jakiś czas nawet nie chciał się z nikim umawiać.
Minął cały rok, i niedawno Michał uszczęśliwił naszą rodzinę nowiną, że znów zaczął spotykać się z dziewczyną. Zaniepokoiło mnie to, że tym razem syn nie spieszył się, aby przedstawić mi swoją wybrankę. Na wszystkie moje namowy odpowiadał, że przyprowadzi ją do mnie na gości tylko wtedy, gdy będzie pewien, że wszystko między nimi jest poważne. Moim przyjaciółkom taka tajemniczość również wydała się podejrzana, i jak się okazało – nie bez powodu…
Gdy poruszono temat zapoznania z nową przyjaciółką syna, ostrzegł mnie, że jest trochę starsza od niego. Jako że według jego słów był to jedyny mankament jego wybranki, który zresztą nie rzucał się w oczy, w dniu naszego pierwszego spotkania dosłownie przygotowywałam się, aby przywitać ją z otwartymi ramionami…
Ale spotkanie z nią całkowicie mnie rozczarowało – pani wyglądała bardzo dojrzale, miała zmęczony wygląd i była ubrana dość prosto. Jednak to jeszcze nie najgorsze – w trakcie rozmowy okazało się, że jest rozwiedziona i wychowuje dwójkę dzieci…
To zupełnie nie taka kobieta, jakiej oczekiwałam widzieć jako przyszłą żonę mojego jedynego syna, co miała nieostrożność jej zasugerować. Wybranka mojego syna obraziła się i pospieszyła mnie zapewnić, że obecność jej dwójki dzieci nie przeszkodzi jej dać mi jeszcze jednego wnuka… Po tej frazie aż źle mi się zrobiło, i ją wyprosiłam.
Nie wiem, jak teraz wytłumaczyć synowi, że taka synowa mi nie potrzebna. Oczywiście chcę, aby był szczęśliwy i założył rodzinę, ale przecież z taką kobietą nie może mieć szczęśliwej przyszłości. Nawet nie wyobraża sobie, co to znaczy wychowywać cudze dzieci. Zgadzam się pozwolić mu jakiś czas żyć z nią w nieformalnym związku, aby jego uczucia trochę ostygły, ale na pewno nie zaaprobuje oficjalnego małżeństwa, a on jest nastawiony właśnie na ślub…
Czuję, że tracę syna. Po raz pierwszy od trzydziestu lat nie posłuchał mnie i nie wiem, jak uchronić go przed nieprzemyślanym czynem