Tylko rok po naszym spotkaniu dowiedziałam się o nim prawdę…

Poznałam go w sieci społecznościowej. Spodobały mu się moje zdjęcia i to on napisał pierwszy. Długo pisaliśmy do siebie, a potem zgodziłam się na spotkanie. Dla mnie był wyjątkowy, ponieważ nie spotkałam jeszcze tak interesującego rozmówcy. I jego stosunek do mnie był inny niż innych.

Rozmawialiśmy o wszystkim: od stylów muzycznych po poglądy na życie. Bałam się przed pierwszym spotkaniem, ale bardzo chciałam go zobaczyć. Spytałam, gdzie mieszka, bo mogłam go podjechać samochodem. Chłopak odpowiedział, że też prowadzi.

Wadim przyjechał po mnie dobrym samochodem zagranicznym, nie był luksusowy, ale dobry. Od tego dnia zaczęliśmy się spotykać. Co dziwne, nasze spotkania odbywały się w ten sam dzień i o tej samej godzinie. Przyjeżdżałam po niego lub on przyjeżdżał do mnie. Po prostu mnie uwielbiał, dawał drogie prezenty, chociaż nie nalegałam na to.

Nie spotkałam w swoim życiu jeszcze tak opiekuńczego chłopaka. Czułam się z nim po prostu jak bogini… Pewnego razu wyszedł na chwilę z mieszkania, mówiąc, że idzie po papierosy. Nie było go zbyt długo. Zmęczona czekaniem, wyszłam sama. Zobaczyłam go w klatce schodowej…

W tym momencie trzymał w ręce jedną różę, a nie ogromny bukiet, który zawsze mi dawał. Jego wygląd wzruszył mnie: pochylił głowę i płakał.

W samochodzie chciałam go uspokoić, i wtedy zdecydował się mi wszystko wyznać. Okazuje się, że naprawdę nie ma ani pieniędzy, ani samochodu, ani mieszkania. W tym okresie spędzonym ze mną wydał wszystkie oszczędności i teraz jest zadłużony.

Usiadłam obok. Objęłam go i powiedziałam, że wszystko będzie dobrze. On mnie bardzo kocha, a ja jego też. Nie potrzebuję nikogo innego, nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak z nim.

Sama mam wszystko, czego potrzebuję. I pomogę mu wstać na nogi. Kocham go za to, kim jest, a nie za to, co posiada. Dla mnie jest najlepszy.