Ukradłam męża przyjaciółce – i dopiero później zrozumiałam, za co powiedziała mi „dziękuję”

Wszystko wydarzyło się przypadkiem i, wydawało się, bez zobowiązań. W końcu Andrzej był mężem jej najlepszej przyjaciółki, Ewy. Ale stopniowo oboje zostali wciągnięci w wir namiętności. I pewnego dnia Aneta postawiła Andrzejowi konkretny warunek. Wybieraj: albo ja, albo ona.

Oczywiście, był skandal. I naturalnie, najlepsze przyjaciółki stały się wrogami. Ale… na jakiś czas. Później Aneta i Ewa znów zaczęły się komunikować.

Przyjaciółka nawet jakby mimochodem zapytała: „Jak tam „mój” sobie radzi – jeszcze cię nie zmęczył?”

Słowo „mój” oczywiście niepokoiło Anetę – ale prawdopodobnie Ewa po prostu nie mogła się pogodzić ze stratą męża. Cóż, niech będzie… Teraz przecież Andrzej jest jej legalnym mężem i to wszystko wyjaśnia.

Jednakże, okazało się, że to nie wszystko. Kiedyś, gdy Aneta spotykała się z żonatym Andrzejem, wydawał się jej najlepszy na świecie. Prawie jak książę.

Andrzej, leżący na kanapie, domagający się kawy i natychmiastowego wyprania jego koszuli, stopniowo przestał wydawać się jej jak z bajki.

Oczywiście, na początku Aneta nosiła się z nim jak z jajkiem – ale potem zaczęła oczekiwać jakiegoś odzewu.

Gdy jednak Andrzej stracił pracę i nie spieszył się ze znalezieniem nowej, kobieta nie wytrzymała i sprowokowała ich pierwszą kłótnię.

Wydało jej się, że mąż się przejmie – ale Andrzej zszokował żonę, odpowiadając na jej zarzuty, jakby nigdy nic: „To przecież nie ja to wszystko zacząłem – to ty chciałaś, żebym żył z tobą…”.

W tym momencie Aneta zrozumiała – popełniła błąd. I aby przyznać się do tego sama przed sobą, potrzebowała około pół roku. Co teraz robić – rozwodzić się?

Aneta miała w głowie jedną buntowniczą myśl i pewnego dnia, spotykając się z Ewą, przypadkowo zapytała przyjaciółkę: „Czy nadal kochasz swojego byłego męża?”.

Ewa spojrzała na nią skośnie i uśmiechnęła się, wszystko rozumiejąc: „Nie na długo cię starczyło – ja z nim cztery lata się męczyłam”.

Ewa opowiedziała przyjaciółce to, czego nikt nie wiedział. Okazało się, że Andrzej początkowo nie był żadnym prezentem – ale Ewa ze wszystkich sił udawała, że mają idealną rodzinę. Jak to mówią, nie wynosiła śmieci z domu.

„Kiedy przeszedł do ciebie – odetchnęłam z ulgą. – wyznała Ewa Anecie. – A skandal ci zrobiłam, z urazy, że poszedł do najlepszej przyjaciółki – a nie gdzieś na bok. Ze sto razy już miałam się z nim rozwieść, ale on – ani myśli. Więc ty, przyjaciółko, wtedy naprawdę mi pomogłaś. Wielkie ci ludzkie dzięki, że mnie od niego uwolniłaś”.

„A ja myślałam, że wszystko jeszcze można odwrócić” – rozczarowana westchnęła Aneta. „Nie, dwa razy do tej samej rzeki – to nie dla mnie. Tym bardziej, że ja już tutaj… przycumowałam do jednego brzegu. Może wkrótce wyjdę za mąż”.

I wtedy Aneta zrozumiała, że największe trudności w jej życiu dopiero się zaczynają.

„Co robić? – zastanawiała się, wracając do domu do nielubianego męża. – Może, znaleźć mu… kochankę?”.