Wiola nie chciała znać płci dziecka przed porodem, to ją przerażało, niech stanie się, co ma stać. Ciąża przebiegła bez komplikacji.

To bardzo dziwna historia, która zaskoczy każdego…

W rodzinie urodziła się córka – Wiola. Była to jedyne dziecko, dlatego rodzice kochali ją bezgranicznie, wszystko było dla małej ulubienicy. Rodzina żyła w dostatku, więc rodzice zawsze chcieli dla niej równorzędnego zięcia. Tak też wybrali pewnego chłopaka, chociaż nie byli pewni, czy Wiola polubi wybranka.

Dziewczyna postanowiła nie sprzeciwiać się rodzicom i wyszła za mąż za Edwarda. Młoda para żyła całkiem dobrze, ale rodzice męża domagali się wnuka od dzieci. Sam Edward nigdy nie rozmawiał z żoną na takie tematy, chociaż dawał do zrozumienia, że też chce syna.

Od tego momentu Wiola zaczęła nachodzić straszna myśl: a co jeśli urodzi się dziewczynka? Czy będą ją kochać i czy nie wygnają synowej. Wiola długo nie mówiła o swojej ciąży.

Wiola nie chciała znać płci dziecka przed porodem, to ją przerażało, niech stanie się, co ma stać. Ciąża przebiegła bez komplikacji i pewnego pięknego dnia, prawie na czas, mąż zawiózł ją rodzić.

Wiola przez cały poród błagała personel medyczny, by nie mówili mężowi, jeśli urodzi się córka. Personel śmiał się z kobiety, myśląc, że żartuje. Jednak urodziła się córka i zachowanie kobiety świadczyło, że stało się coś poważnego.

Wiola gorąco przytulała córkę do piersi i całowała, a potem krzyczała, że będzie musiała rosnąć bez ojca.

W pokoju Wioli leżała matka wielodzietna, Lucyna, która miała trzech synów, chociaż mąż bardzo marzył o córce. Lucyna opowiadała o tym Wioli, kiedy ta nagle przerwała jej i powiedziała:

– Może się zamienimy dziećmi? Mnie z córką do domu nie wpuszczą…

Lucyna, oczywiście, bardzo chciała dziewczynkę, ale nie do tego stopnia:

– Wiolu, co ty? Oszalałaś czy co? Jeśli twój mąż wymaga od ciebie tylko syna i nie zaakceptuje własnej córki, zostaw go! Po co ci taki!?

– Rzeczywiście, przepraszam. Sama jakoś wychowam swoją córkę.

Wiola nabrała odwagi i zadzwoniła do Edwarda.

– Witaj, kochanie, urodziłaś się córka!

– Dziękuję! Przepraszam, oddzwonię.

To było bardzo bolesne, ponieważ mąż nawet nie chciał rozmawiać z żoną. Zadzwonił po dwóch godzinach i poprosił, by wyjrzała przez okno.

Wiola niechętnie zrobiła to, co prosił mąż, i zaniemówiła. Na budynku naprzeciwko szpitala wisiał ogromny baner z ich z mężem zdjęciem, było napisane „Dziękuję za córkę” i piękne wzruszające wiersze.

Wiola nie mogła uwierzyć własnym oczom, Lucyna też podeszła do okna:

– Oto to! Oto jest mężczyzna!

Wiola w końcu odpowiedziała mężowi:

– To znaczy, że mnie nie zostawisz?

– Skąd wzięłaś, że mam cię zostawić?

– No, twoi rodzice bardzo chcieli wnuka… a tu dziewczynka…

– No i co. Powiedzieli, że wnuczka też jest dobra. Tylko teraz trzeba będzie jeszcze raz iść do szpitala, ale już po chłopca.

Wiola była wtedy bardzo szczęśliwa i wstydziła się za swoje takie głupie myśli.