“Mam za dużo szacunku do siebie, aby zajmować się sprzątaniem” – oświadczyła przyszła synowa swojej przyszłej szwagierce

U Barbary Kowalskiej są dwoje dzieci: starszy syn, Jakub, i młodsza córka, Marta. Jakub ma już trzydzieści dwa lata. Ma pracę, zarabia nieźle, kupił własne mieszkanie, ale ciągle nie może znaleźć żony. Miał dziewczyny, ale żadne długotrwałe związki się nie udały. Mama bardzo się tym martwiła, ale nie ingerowała w jego osobiste życie. Wiedziała od przyjaciółek, do czego może doprowadzić nacisk na dzieci w sprawie małżeństwa. Partner życiowy często okazywał się nieodpowiedni.

Dlatego, gdy Jakub przyprowadził swoją dziewczynę do rodzinnego domu, aby się z nią zapoznać, Barbara Kowalska przyjęła ją jak własną. Dziewczyna miała rzadkie imię – Ewelina. Była urocza, nieduża, z elegancką sylwetką i pięknymi włosami. Gdy Marta ją zobaczyła, zmarszczyła brwi i stwierdziła, że nie ma w niej nic naturalnego, wygląda jak lalka. Ale mama ją uciszyła. Obawiała się odstraszyć potencjalną synową. Bardzo chciała doczekać się wnuków. Dziewczyna także zdawała sobie sprawę, że jej brat powinien już się ustatkować.

Przygotowania do ślubu były w pełnym toku. Na uroczystość postanowiono nie oszczędzać. Zamówiono restaurację, wspaniały limuzyn, gołębie, balony, fajerwerki. Kupiono przepiękną suknię. A niedawno Ewelina poprosiła Martę o pomoc w sprzedaży mieszkania. Zamierzali kupić nowe, przestronniejsze. Szwagierka akurat pracowała jako agentka nieruchomości i zgodziła się pomóc.

Gdy Marta wróciła do domu, wyglądała na załamaną i zdezorientowaną. Matce powiedziała, że była zszokowana tym, co zobaczyła. Dopóki nie zobaczyła w szafie sukni przyszłej synowej, nie mogła uwierzyć, że tam mieszka. Mieszkanie wyglądało jak legowisko bezdomnych. Na kuchence gruba warstwa tłuszczu i sadzy, toaleta w opłakanym stanie. Aby sprzedać to mieszkanie, trzeba by było dokonać generalnych porządków.

Gdy dziewczyna przekazała te informacje Ewelinie, ta oświadczyła, że niczego nie sprzątała i sprzątać nie zamierza. Ceni siebie zbyt wysoko. Na takie rzeczy są przecież służące. Zresztą, w tym mieszkaniu tylko nocowała.

Mama nie mogła uwierzyć w to, co opowiedziała córka. Wizerunek czystej, schludnej Eweliny w żaden sposób nie pasował do koszmaru, który opisała Marta. Teraz kobiety stanęły przed dylematem: powiedzieć o tym synowi czy nie. Może on o tym wie i z miłości woli przymknąć na to oko, bo inaczej pedantyczny Jakub nie znosiłby bałaganu i brudu. A jeśli nie wie, a nawet o planach zatrudnienia służącej nie słyszał? Dowie się i wpadnie w złość, może wybuchnąć awantura.

Tym bardziej, jeśli zda sobie sprawę, że rodzina wiedziała, a mu nie powiedziała. Co robić