I najgorsze, że on w tym nic złego nie widzi…
Przechodzimy z mężem trudny okres w naszych relacjach rodzinnych. Moi znajomi mówią mi, że po powrocie z urlopu macierzyńskiego będzie lepiej, ale myślę, że to nie o to chodzi. Raczej po prostu otworzyłam oczy na wszystko, co się dzieje…
Już cały rok mąż ciągle znika albo w pracy, albo jedzie do matki i tam zostaje. Do domu wraca późno w nocy, a kiedy zostaje u swojej matki, często tam nocuje. Oczywiście taka sytuacja mi się nie podoba, chcę, aby ukochany mąż był ze mną w domu, dlaczego mu się nie podoba być w domu… nie znajduję takich przyczyn. I jeszcze są takie sprawy domowe, kiedy potrzebuję pomocy mojego męża.
Póki co jestem jeszcze na urlopie macierzyńskim, i oczywiście w naszej rodzinie tylko mój mąż pracuje. Oczywiście nie mam nic przeciwko. Właśnie dostał awans w pracy, zaczął jeszcze więcej pracować, nawet w weekendy tam siedzi. Gdyby chodziło tylko o pracę, mogłabym coś wymyślić, ale są inne problemy…
I tym problemem jest teściowa. Zaraz po moim porodzie teściowa zaczęła wymyślać różne wymówki, żeby mój mąż ciągle do niej jeździł, a nie do mnie. Jakieś ciągłe sprawy, problemy, coś trzeba naprawić… I tak on zostaje u niej do późnej nocy, potem jedzie do domu i od razu idzie spać, bo rano musi wstać do pracy. A to kilka miesięcy temu zaczęła remontować swoje mieszkanie, a jako że sama w tym nie rozumie i nie może zatrudnić specjalistów, prosi syna, by jej pomógł.
Teraz też w weekendy do niej jeździ. I przy tym wcześniej remont w jej mieszkaniu go całkowicie satysfakcjonował. Nawet mój mąż jej proponował, żeby zrobić remont podczas urlopu, ale ona odmawiała.
Kiedyś zrobicie, mi i tak pasuje mieszkać tak jak jest! – mówiła teściowa.
A teraz nagle zamarzyło jej się zrobić remont. I na ten remont pieniądze daje mój mąż. O wnuku pyta tylko swojego syna. Skąd on ma wiedzieć, jak jego dziecko się ma? On ciągle w pracy albo u swojej matki, przychodzi tylko się wyspać i znowu idzie do pracy. Już wyraziłam swoje niezadowolenie swojemu mężowi, ale on tylko dziwi się moim pretensjom:
Przecież pracuję. No i pomagam swojej mamie. Z innymi dziewczynami się nie spotykam! Przynoszę przecież pieniądze do domu, co ci jeszcze nie pasuje!
Chcę, by mój mąż był przy mnie, a dziecko widziało swojego ojca. Tak, pieniądze są, ale biorąc pod uwagę, że połowę tych pieniędzy oddaje matce na remont, nie widzę wielkiej różnicy. Jestem już zmęczona ciągłym znikaniem męża z domu, czuję się jak samotna matka, mimo że mam męża.