Mój mąż w wieku pięćdziesięciu lat chce mieć kolejne dziecko

– Mam już prawie czterdzieści cztery lata. Mamy z mężem syna, który ma teraz dwadzieścia lat. Gdy miałam trzydzieści lat, musiałam poddać się aborcji, bo mąż nie chciał drugiego dziecka. A ja go przekonywałam. Nasz syn chodził wtedy do szkoły. Ale mąż był zdecydowanie przeciwny nowemu dziecku – opowiada Milena.

Zresztą, kobieta nadal obwinia się za tę aborcję. Bo co jeśli to byłaby córka… Ale co się stało, to się nie odstanie.

Mąż Mileny jest znacznie starszy od niej. Wyszli za mąż, gdy kobieta miała dwadzieścia dwa lata. Ale dla jej męża Igora to był tylko pierwszy związek, biorąc pod uwagę, że miał wtedy trzydzieści cztery lata. Z czasem urodził się im syn. Zaczęli żyć jako rodzina. Pracowali, oszczędzali pieniądze na własne mieszkanie. Potem udało im się spłacić kredyt hipoteczny, dziecko poszło do szkoły. Nie powiedziałabym, że mieli dużo pieniędzy.

Ale przy tym w dziedzinie finansów mieli stabilność. Potem syn zaczął studiować na uczelni, a oni ciągle jeździli na wakacje.

– Nie zdążyłam nawet zauważyć, jak mój syn dorósł. Wydawało się, że niedawno jeszcze się czołgał, a teraz już idzie do szkoły.

Teraz Milena zajmuje się zdrowiem swoich rodziców. Bo są już w podeszłym wieku.

– I tak sobie żyliśmy. Niczego poważnego nie planowaliśmy! A rok temu mąż zakochał się w pomysłowi, że chce dziecko! Myślałam od razu, że żartuje, ale nie, serio chciał dziecka. Ale przecież jesteśmy w takim wieku, że powinniśmy mieć już wnuki. A ja mu mówię, kto będzie na urlopie macierzyńskim. Powiedział, że sam sobie poradzi.

I teraz Milena jest bardzo zaskoczona takim życzeniem męża. Nigdy nie był zbyt zainteresowany dziećmi. Częściej po prostu woliał odpocząć niż zajmować się dzieckiem. Ale grać z synem po prostu nienawidził.

– Teraz mąż zdaje sobie sprawę, że nie zachowywał się dobrze wobec syna. Przyznał, że żałuje, że nie poświęcił mu czasu.

I tak chce naprawić swoje błędy na drugim dziecku. A na pracy ma teraz problemy, wkrótce zamkną firmę, a ponadto nie bardzo mu się tam pracuje, nie podoba mu się wszystko.

– Myślałam, że może chce dziecka tylko po to, żeby przestać pracować. A on mi mówi, że nie, po prostu chce niemowlęcia. Bo do wnuków jeszcze daleko, nie wiadomo, czy dożyje. A dziecko chce mieć teraz.

Ale Milena teraz nie bardzo chce dziecka. Chciała do czterdziestu lat, i wydaje się, że jest zdrowa i może mieć dzieci. Ale gdzie teraz wziąć dziecko? Bo już nie ma tyle siły, żeby siedzieć z niemowlęciem, a potem ile jeszcze lat będzie trzeba stawiać dziecko na nogi.

Przyjaciółki także wspierają Milenę, mówiąc, że nie powinna odmawiać prosto. Ale wymyślać jakieś wymówki, że nie może zajść w ciążę, trzeba poczekać. Bo nagle Igor się rozmyśli. A jeśli odmówi od razu, to znajdzie sobie kochankę, która od razu mu urodzi.

A co sądzisz, co powinna zrobić Milena w takiej sytuacji? A w ogóle pomysł rodzenia w takim wieku jest odpowiedni?