Moja teściowa ma 40 lat i nie ma z niej żadnego pożytku, absolutnie nie interesuje się ani swoim synem, ani mną
Wzięliśmy ślub pół roku temu, i wciąż jestem szczęśliwa, ani razu nie żałowałam. I mój mąż całuje mnie, jakby to było pierwszy raz. Jakbym chciała zachować te nasze uczucia na całe życie!
Gotowa jestem zrobić dla niego wszystko i jeszcze więcej. Chcę o niego dbać, cieszyć go, dać mu dzieci i nawet zaprzyjaźnić się z jego młodą, piękną mamą. Ale jest jedno ale.
Dokładnie wiem: teściowe nienawidzą tylko tych synowych, które ciągną na siebie koc. Jeśli dziewczyna kocha ich syna i dba o niego, będą traktować synową lojalnie. Ale i tak obawiałam się, że moja teściowa trochę będzie zazdrosna.
Ech, bałam się nie tego.
Teściowa naprawdę dobrze do mnie podchodzi, ale nie interesuje się ani mną, ani synem. Od czasu do czasu wpada na święta, nie zawsze odbiera telefony, a pomocy od niej się nie doczekasz. Sprawiedliwie będzie powiedzieć, że od nas niczego nie wymaga.
Ale czy to rodzina? Żyjemy jak obcy.
Urodziła w wieku 18 lat, wychowywała Andrzeja sama. Jej rodzice radzili zakończyć tę historię na początku, gdy chłopak ją zostawił, ale ona się uparła, urodziła i wychowała syna bez ich pomocy. Przy tym udało jej się zbudować niezłą karierę i teraz cieszy się wolnością.
– Żyje jak młoda, – mówię mężowi, – to na fitness, to na odpoczynek, to na spływ rzeką. Dlaczego nie ma do nas sprawy?
– A powinna mieć? Urodziła, postawiła na nogi, czego od niej oczekujesz?
– No, babcie powinny pomagać!
A niedawno w naszej rodzinie nastąpiło powiększenie, na świat przyszła córeczka. Teściowa szczerze ucieszyła się za nas, przyniosła ogromną ilość pieluch, pieluszek, dała dobry prezent i znowu zniknęła.
O ile nam wiadomo, poznała mężczyznę i między nimi zawiązał się romans. Teraz przeżywa drugą młodość. Ze swoim kawalerem jeżdżą na rowerach, chodzą na basen, jeżdżą na nartach.
Pewnego razu poprosiliśmy ją, by zaopiekowała się dzieckiem, ale odmówiła, powołując się na to, że jesteśmy rodzicami i powinniśmy radzić sobie sami ze swoimi problemami. Innym razem poprosiliśmy o pomoc w opłaceniu czynszu za mieszkanie. Ale znowu nam odmówiła.
Tym razem przytoczyła swój przykład. Jeśli ona w swoim czasie poradziła sobie sama, to my też powinniśmy. A jeśli nagle zatęskni za pieluchami, to urodzi sobie kolejne dziecko i będzie się nim zajmować.
Co mamy robić? Obecnie jestem na urlopie macierzyńskim i nie mogę pracować. Mężowi bardzo ciężko utrzymać rodzinę samemu.
Moi rodzice nie są bogaci, pomagają w miarę swoich możliwości. Tak, i dlaczego tylko oni powinni nam pomagać, podczas gdy teściowa odpoczywa?
Jej rzadkie prezenty nie mogą być nazywane pomocą. Tylko raz zgodziła się zaopiekować wnuczką, gdy byłam w szpitalu.