Na portalach randkowych zarejestrowani są ludzie z różnymi oczekiwaniami. Z reguły jednak kobiety szukają tam poważnych związków, a mężczyźni – rozrywki na jedną noc
Dobrze, że są profile. Przeglądając je, można zrozumieć, czego kto szuka na stronie. Jednak jak się okazało, wielu z nich kłamie, i to bardzo przekonująco.
Tego doświadczyła Maria. Była skromną dziewczyną, więc nie mogła jakoś ułożyć sobie życia osobistego. Postanowiła spróbować szczęścia na portalu randkowym. Założyła profil, ale sama nikomu nie pisała. Czekała, aż ktoś zwróci na nią uwagę. Trzeba przyznać, że chętnych było wystarczająco. Tylko że większość z nich była jakaś dziwna. Większość z nich to cudzoziemcy.
I tylko jeden był jakiś wyjątkowy. Nazywał się Dymitr. Trzydziestoletni mężczyzna o dość atrakcyjnym wyglądzie. Zarabiał na życie w międzynarodowej firmie. Interesował się sportem, muzyką. Komunikował się starannie, nie zasypywał niejednoznacznymi propozycjami.
Tak miło rozmawiali przez miesiąc. W tym czasie dużo dowiedzieli się o sobie: o życiu, o zainteresowaniach. Kilka razy rozmawiali przez wideokonferencję. Po tym jeszcze bardziej się sobie spodobali.
Maria była przekonana, że w końcu uśmiechnęło się do niej szczęście i znalazła swojego towarzysza życia. Jeszcze z idealnym profilem. Nie miał dzieci ani żony.
I w końcu zdecydowali się spotkać w rzeczywistości. Miejsce wybrał mężczyzna. Była to mała kawiarnia na obrzeżach miasta. Dziewczyna nie sprzeciwiała się, całkowicie polegała na guście Dymitra.
Przyszedł w koszuli i z bukietem polnych kwiatów. Jak z okładki magazynu. Wybrali dania i czekając na zamówienie, do sali wpadła brunetka, cała czerwona i zdyszana. Jej wiek był mniej więcej taki sam jak mężczyzny. Podeszła do stolika i zaczęła obrażać Marię najgorszymi słowami. Potem skupiła się na Dymitrze i w przypływie gniewu zrzuciła coś ze stołu.
Trudno było zrozumieć istotę wypowiedzi z powodu mnóstwa przekleństw. Ale z fragmentów zdań dziewczyna zrozumiała, że to żona jej ukochanego i mają dziecko. On często umawiał się z dziewczynami, a żona go śledziła i urządzała skandale.
Wszystko, co mógł powiedzieć kawaler, to przeprosiny za to, co się stało i prośbę o odejście.
Na początku Maria czekała, że zadzwoni i powie, że to wszystko bzdury. Po prostu jakaś była zdecydowała się nażartować z niego. Ale ani telefonu, ani wiadomości od niego nie było. Później zauważyła, że pojawia się na stronie. Obok jego zdjęcia świeci się zielona lampka. Ale nie pisze. Najwyraźniej znów szukał, ale z nią już nie chciał mieć do czynienia.
Dziewczyna długo dochodziła do siebie po tym wydarzeniu. Zakochała się naprawdę w mężczyźnie. Nie spodziewała się, że można tak oszukiwać. Po tym długo nie
mogła ufać mężczyznom, ani z nimi rozmawiać. Gdy w końcu doszła do siebie, zaczęła bezpośrednio pytać kandydata o jego status rodzinny.