Po tym, jak nakładał sobie sałatkę, oblizał łyżkę i odstawił ją z powrotem…

Moja siostra zaprosiła mnie do siebie w odwiedziny. I przyszedł jakiś mężczyzna w wieku pięćdziesięciu pięciu lat… Od razu usiedli do stołu, nie myjąc rąk. A ten mężczyzna wyraźnie był już nietrzeźwy, zaczął mówić:

“Gospodyni, daj już coś do jedzenia!”

I usiadł i od razu zaczął nakładać jedzenie sobie i swojej żonie. Na pierwszy rzut oka nie było w tym nic takiego, ale sposób, w jaki to robił… Zepsuł apetyt. Nie tylko mnie, ale także wszystkim obecnym gościom. Na stołach z sałatkami stały łyżki, żeby każdy mógł sobie nabrać sałatki. Gdy tylko nakładał sobie sałatkę, potem oblizał łyżkę i odłożył ją z powrotem do sałatki. Ja jednak nie milczałam i zaczęłam mu mówić, że łyżkami korzystają wszyscy, a nie tylko on…

“A co, masz wstręt?! Przecież jesteśmy jedną rodziną!” – odpowiedział mi mężczyzna i kontynuował w ten sam sposób.

I wtedy to zauważyła gospodyni, moja siostra, i również zwróciła uwagę.

“Saszka, przecież nie jesteś tu sam. Tak nie wolno się zachowywać. Psujesz ludziom apetyt!”

“Hehe, no dobrze. Mimo że nie jesteśmy w restauracji, teraz zmienię łyżki. Bo wszyscy tu za bardzo się rozpieszczają, od razu odmawiając jedzenia. Jedzcie! Na zdrowie!”

I potem nikt nie tknął tych sałatek. Ale nie rozumiem jego zachowania, choć to nie jest restauracja, można przecież zachować się bardziej kulturalnie. A boję się wyobrazić, jak zachowuje się w domu, kiedy nikt nie widzi…