Teściowa chciała wyrzucić dziewczynę z domu: Ale gdy dowiedziała się, czyj to dom, wpadła w osłupienie

– Halino, proszę, tylko nie zaczynaj znowu tej samej historii! Możemy nie świętować wystawnego wesela, tylko po prostu zjeść obiad z rodzicami w restauracji, a jechać na wakacje wcale nie jest konieczne. Przecież często wyjeżdżamy za miasto, grillujemy, tam też jest piękna przyroda. Poza tym, nie stać mnie na wszystko, – powiedział spokojnie Marcin, patrząc swojej narzeczonej w oczy.

Halina smutno spojrzała w okno, siedząc obok mężczyzny na kanapie w salonie. Czuła się z Marcinem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, ale jego odmowa bardzo ją zasmuciła.

– Kochanie, to taki ważny dzień w naszym życiu! – entuzjastycznie odpowiedziała Halina, obejmując narzeczonego za ramiona. – Tak bardzo chcę pojechać nad morze, zobaczyć góry i w końcu po prostu odpocząć z tobą we dwoje. Tylko ty i ja. Tym bardziej, że nie tylko ty będziesz za wszystko płacić. Ja też pracuję i odkładam pieniądze.

Marcin spojrzał na Halinę i szybko się poddał. Nie chciał kłócić się z dziewczyną, widząc jej ogromne pragnienie wyjazdu na wakacje. Ona już długo rozmawiała z Marcinem na ten temat, i on czuł, że jego narzeczona się nie podda.

– Jaka jesteś uparta. Kiedy naprawdę czegoś chcesz, nie ma mocnych, – mężczyzna uśmiechnął się i pogłaskał Halinę po głowie. – Dobrze, przekonałaś mnie.

Dziewczyna radośnie pocałowała Marcina w policzek i pobiegła do kuchni, by przygotować dla ukochanego kolację. Halina uwielbiała spędzać wieczory z nim, ponieważ od pierwszego spotkania nie mogli się sobą nacieszyć. Wydawało się, że taka idylla potrwa wiecznie i razem pokonają wszelkie trudności.

Halina poznała swojego narzeczonego, kiedy uczęszczała na kurs prawa jazdy. Marcin również uczestniczył w zajęciach i z czasem zaczął okazywać jej znaki uwagi. Dziewczynie spodobało się, że był galantny i zawsze starał się jej dogodzić. Halina nie mogła oprzeć się jego zalotom i zgodziła się zostać jego dziewczyną. Spotykali się półtora roku zanim Marcin oświadczył się jej. Dziewczyna natychmiast przystała, ponieważ marzyła o stworzeniu z nim silnej i kochającej rodziny.

Po kolacji para położyła się do łóżka, a Marcin, mocno obejmując Halinę, cicho powiedział:

– Jutro pojadę do brata, pomóc mu z remontem. Czekaj na mnie wieczorem.

– Dobrze, a potem pojedziemy po zakupy, – dziewczyna pocałowała Marcina w czoło i, życząc mu dobrej nocy, zasnęła mocno.

Halina obudziła się od jasnych promieni słońca, które padały jej prosto w oczy.

– Chyba wczoraj zapomnieliśmy zasunąć zasłony, – narzekała pod nosem, wstając z łóżka.

Halina spokojnym krokiem poszła do kuchni i włączyła czajnik, by zaparzyć sobie kawę i nieco otrząsn

ąć się po mocnym śnie. Zanim zrobiła pierwszy łyk pobudzającego napoju, rozległ się głośny stukot do drzwi domu. Halina aż podskoczyła z zaskoczenia i pobiegła do sypialni, by przebrać się w domowe ubranie. Następnie poszła do korytarza, by sprawdzić, kto postanowił ją odwiedzić, skoro nie spodziewała się gości.

Kiedy Halina otworzyła drzwi, przed nią na progu stała niezadowolona matka Marcina, Malwina. Kobieta uważnie przyjrzała się dziewczynie.

– Witaj, droga. Tak długo się zastanawiałaś w pokoju, że tak długo otwierałaś? – nie czekając na odpowiedź Haliny, kobieta kontynuowała. – I w czym ty chodzisz po domu, czy Marcinowi podoba się twój domowy strój?

– Dzień dobry, – Halina była zaskoczona gradem pytań, które spadły na nią ze strony Malwiny. Decydując, że odpowiadanie na nie jest bezcelowe, ponieważ kobiecie i tak było wszystko jedno, czy dziewczyna odpowie, czy nie, milcząco zaprosiła przyszłą teściową do środka.

Malwina, zauważywszy niemy pytanie w oczach Haliny, pospieszyła z odpowiedzią:

– Przyszłam porozmawiać z tobą, póki syna w domu nie ma. Przy okazji bliżej się poznamy, – pewnie powiedziała kobieta i, rozbierając się, poszła do kuchni. Uważnie obejrzała pomieszczenie i niezadowolona spojrzała na stół, na którym stała tylko jedna kawa. – Na śniadanie tylko kawę pijesz? Mam nadzieję, że mojego syna lepiej karmisz.

– Dopiero wstałam, Malwina. Weekend, w końcu, – nieśmiało odpowiedziała Halina, podchodząc do lodówki. – Będziesz kawę z wiśniowym ciastem? Sama upiekłam.

Malwina usiadła przy stole i zaczęła niecierpliwie stukać palcami po blacie:

– Ty to dopiero śpioch. Młodzież całkiem rozpieszczona, – niezadowolona powiedziała kobieta. – Dawaj, nakładaj ciasto. Zanim do ciebie dotarłam, apetyt się obudził.

Halina przygotowała kawę i pokroiła ciasto na kawałki, postawiła talerz z filiżanką przed kobietą na stole. Siadając naprzeciwko niej, dziewczyna uważnie patrzyła na Malwinę, popijając swoją wystygłą kawę. Szczerze mówiąc, bała się tej dominującej kobiety, ponieważ przyszła teściowa lubiła wszystko mieć pod kontrolą.

Po zjedzeniu ciasta, Malwina cmoknęła i odłożyła widelec na talerz. Kobieta wymuszonym uśmiechem powiedziała:

– Halino, chciałam z tobą porozmawiać o waszym wypoczynku, – ciężko westchnęła. – Marcin mi opowiedział, że bardzo chcesz pojechać z nim nad morze po ślubie. Wiesz przecież, że restauracja będzie kosztować Marcina drogo, a pozostałe pieniądze można wydać na coś bardziej pożytecznego. Na przykład na remont, – uchylająco powiedziała Malwina, przyglądając się uważnie Halinie.

Dziewczyna nie rozumiała, o jakim remoncie mówi, ponieważ w domu, w którym mieszkała z Marcinem, już był wykonany

solidny remont. Aby nie wdawać się w dyskusję z przyszłą teściową, Halina postanowiła uniknąć bezpośredniej odpowiedzi.

– Malwina, pozwól mi pomyśleć, a potem na pewno ci powiem, – grzecznie odpowiedziała dziewczyna, biorąc filiżankę do ręki i odnosząc ją do zlewu.

– Doskonale, – zadowolona powiedziała teściowa, rozpromieniona uśmiechem.

Halina na chwilę odniosła wrażenie, że kobieta już sama postanowiła, że pieniądze nie zostaną wydane na podróż. Malwina klepnęła dziewczynę po ramieniu i zaczęła się zbierać.

– Jak dobrze, że mam taką współpracującą przyszłą synową, – zadowolona powiedziała kobieta i skierowała się do wyjścia. – Do zobaczenia, Halino. Muszę iść.

Dziewczyna milczała, siedząc na kanapie, przetwarzając dzisiejszą rozmowę z mamą Marcina. Nie mogła się doczekać narzeczonego, by poważnie porozmawiać z nim o tym, dlaczego Malwina wtrąca się w ich finanse. To było bardzo niegrzeczne i nie na miejscu. Halina, próbując odciągnąć się od nieprzyjemnych myśli, zabrała się za sprzątanie w domu.

Gdy Marcin przekroczył próg domu, w korytarzu już czekała na niego niezadowolona Halina. Skrzyżowała ręce na piersi i zmarszczyła brwi:

– Marcin, dzisiaj do nas przyszła twoja mama i zaskoczyła mnie swoją propozycją, – powiedziała powściągliwie dziewczyna. – Dlaczego jej opowiadasz, na co chcemy wydać pieniądze? Rozumiem, jeśli by ona opłacała nam podróż i restaurację, ale obaj pracowaliśmy, aby świętować to wydarzenie.

Mężczyzna niezrozumiale spojrzał na Halinę i poszedł do salonu. Dziewczyna poszła za nim, nie spuszczając z niego surowego wzroku.

– Kochanie, – mężczyzna westchnął ciężko. – Mama się obraża, gdy jej nie opowiadam o naszych planach. Poza tym, jest bardziej doświadczona i może nam doradzić, jak lepiej postąpić.

Halina na chwilę oniemiała, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Nie spodziewała się, że jej przyszły mąż tak bardzo zależy od opinii swojej matki.

– Marcin, a dlaczego moi rodzice nie ingerują w nasze życie? – oburzyła się dziewczyna. – Nie chcę, by po ślubie Malwina kontrolowała każdy nasz ruch.

Mężczyzna pojednawczo podniósł ręce w górę, delikatnie się uśmiechając:

– Halino, nie rób z igły widły. Na pewno takiej kontroli nie będzie, a jutro porozmawiam z mamą, – spokojnie powiedział Marcin.

Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Była szczęśliwa, że Marcin ją zrozumiał.

Halina zaczęła szukać ofert w Soczi, wyobrażając sobie, jak ona i jej ukochany odpoczną na wybrzeżu Morza Czarnego, ale szczęście trwało krótko. Nie minęło nawet tydzień, jak do dziewczyny ponownie przyszła Malwina i, jak na złość, Marcina znowu nie było w domu. Dziewczyna zaczęła podejrzewać, że takie zbiegi okoliczności nie są przypadkowe.

– Halino

, co sobie pozwalasz? – kobieta zaczęła od pretensji, nawet nie witając się z Haliną. – Mój syn mi wczoraj powiedział, że nie chcesz, abym ingerowała w waszą rodzinę. Ustawiasz przeciwko mnie Marka? – Malwina spojrzała na dziewczynę z jadem.

Halina była zszokowana taką bezczelnością swojej przyszłej teściowej. Było jej przykro, że ktoś pozwala sobie na wchodzenie do czyjegoś domu bez zapowiedzi i atakowanie pretensjami. Dziewczyna jak najbardziej powściągliwie odpowiedziała:

– Malwina, nikogo przeciwko Pani nie nastawiałam i nie zamierzam. Chciałabym tylko, abyśmy z Marcinem sami decydowali, na co wydać zarobione pieniądze.

Po słowach Haliny kobieta zdumiona rozdziawiła oczy. Wydawało się, że zaraz eksploduje z oburzenia. Malwina cała zaczerwieniona, głośno oddychając przez usta, powiedziała:

– Wychowałam syna nie po to, aby spełniał zachcianki żony, ale aby pomagał swojej matce. Czy tak trudno zrobić mi prezent i dać pieniądze na remont domu? – złośliwie wyrzuciła Malwina. – Widzę, że w ogóle mnie nie szanujesz. Opowiem Marcinowi, jak mi ubliżasz, i on cię tego samego dnia wyrzuci z domu. Takich narzeczonych, jak ty, jeszcze będzie miał wiele.

Halina zaniemówiła. Była zaskoczona taką bezczelnością swojej przyszłej teściowej. Do tej pory dziewczyna nawet nie wiedziała, że będzie musiała znaleźć wspólny język z tak bezczelną kobietą. Nerwowo odchrząknąwszy, Halina powiedziała ochrypłym od emocji głosem:

– Malwina, nikt mnie stąd nie wyrzuci. Ten dom należy do mnie.

Kobieta zdezorientowana wpatrywała się w dziewczynę:

– Jak to możliwe, że dom mojego syna stał się twoim? Czy on naprawdę przepisał go na ciebie? Jak śmiałeś sięgnąć po jego majątek, skoro nawet jeszcze nie jesteście małżeństwem! – gniewnie rzuciła Malwina, energicznie wymachując rękami.

Halina szczerze nie rozumiała, dlaczego Malwina mówiła, że jej dom należy do Marcina. Dziewczyna była prawie pewna, że on jej coś nakłamał.

– Malwina, uspokójmy się. Teraz wszystko wyjaśnię, – jak najbardziej spokojnie powiedziała Halina. – Ten dom należał do mnie długo, ponieważ mój ojciec kupił mi go, kiedy jeszcze studiowałam. Ten dom nie ma nic wspólnego z Marcinem.

– Nie może być! – kobieta nie dawała za wygraną. – Marcin powiedział mi, że to on kupił ten dom.

– Musisz mi uwierzyć, – łagodnie odpowiedziała Halina. – W szafie mam dokumenty, które potwierdzają, że mieszkanie należy do mnie. Chcesz zobaczyć te papiery?

Malwina zastygła w miejscu, intensywnie myśląc. Potem bezsilnie machnęła ręką i ostro powiedziała:

– Nie musisz mi nic pokazywać. Marcin to jeszcze ten kłamca, porozmawiam z nim poważnie. – Malwina szybko podniosła torbę z podłogi i pospieszyła do wyjścia.

Halina nie próbowała zatrzymać kobiety. Było jej nieprzyjemnie rozmawia

ć z nią, ale najbardziej rozczarował ją Marcin, który najprawdopodobniej nakłamał matce bzdur.

Szybko się ubrawszy, Halina wyszła na ulicę i udała się do pobliskiej kawiarni. Poprosiła, by Marcin po załatwieniu swoich spraw podjechał do niej. Chciała poważnie porozmawiać z nim na neutralnym gruncie. Dziewczyna obawiała się, że na osobności mogą się mocno pokłócić.

– Kochanie, dlaczego zaprosiłaś mnie do kawiarni? – zdziwiony zapytał Marcin, siadając naprzeciwko dziewczyny.

– Do mnie dzisiaj znów przyszła twoja mama i powiedziała, że dom, w którym obecnie mieszkamy, należy do ciebie, – Halina, jak mogła, starała się powstrzymać, by nie krzyknąć. – Bardzo chciałabym wiedzieć, dlaczego powiedziałeś jej takie bzdury.

Marcin zaczął wiercić się na krześle. Widać było, że czuje się bardzo nieswojo. Nerwowo zaczął dobierać słowa, nie wiedząc, co powiedzieć:

– Halino, rozumiesz, moja mama to bardzo troskliwa kobieta i obawia się, że jeśli zamieszkam w domu dziewczyny, mogę ostatecznie zostać z niczym. Dlatego, żeby nas nie niepokoiła, musiałem jej powiedzieć, że mieszkanie jest zapisane na mnie, – Marcin żałośnie spojrzał na dziewczynę. – Kochanie, nie masz do mnie pretensji za to, prawda?

Halina nie była na niego zła. Już dla siebie zdecydowała, że nie wyjdzie za niego za mąż. Ostatnie wydarzenia pokazały dziewczynie, że Marcin nie potrafi stanąć w jej obronie i bronić swoich praw. Był całkowicie podporządkowany swojej matce, co Halinę nie satysfakcjonowało.

– Marcin, możesz zebrać swoje rzeczy. My z tobą nie mamy przyszłości, najpierw dorośnij i oderwij się od spódnicy swojej mamy.

Halina milczała i wyszła, ignorując wołania Marcina. Następnego dnia opuścił dom, a dziewczyna nie żałowała, że nie dała mu drugiej szansy. Doskonale rozumiała, że życie jest zbyt krótkie, by liczyć na to, że twój narzeczony kiedyś się zmieni. Halina umiała uczyć się na cudzych błędach.