Wyszłam za mąż za Piotra bardzo wcześnie, jeszcze nie miałam dwudziestu lat. Po roku zaszłam w ciążę, i urodził nam się syn, Tymoteusz. Ale potem wydarzyła się tragedia — mój ukochany mąż miał wypadek samochodowy, wracając z pracy do domu. Pierwsze pół roku przeszło jak we mgle, nie wiedziałam, jak żyć dalej, jak sama podnieść na nogi naszego małego syna.
Kiedy Tymoteusz skończył dwa lata, poszedł do przedszkola, a ja dostałam pracę w agencji nieruchomości niedaleko naszego domu. Przyjaciółka poleciła mnie jako odpowiedzialną pracownicę, i pomimo braku doświadczenia, mnie przyjęto. W pracy wielu kolegów z przeciwnego płci zwracało na mnie uwagę, zwłaszcza jeden z nich — Andrzej. Bardzo uporczywie próbował spędzać ze mną czas — czasem podwieźć do domu, czasem pomóc w pracy, czasem przekazać słodycze i czekoladki mojemu synowi. Współpracownice szeptały o nas, a ja nikogo nie zauważałam. W moich myślach była tylko troska o syna i praca. Po śmierci Piotra postanowiłam dla siebie, że nie zapomnę o nim.
Pewnego dnia przyszłam z Tymoteuszem odwiedzić mojego ojca. Przy herbacie ojciec zapytał mnie — czy mam jakiegoś mężczyznę na oku? Przecież życie osobiste też trzeba sobie urządzić, jestem młodą dziewczyną. Po raz pierwszy od kogoś usłyszałam taki poradnik, po śmierci mojego męża, na początku zaskoczyło mnie i obraziło takie spostrzeżenie. Wyjaśniłam tacie, że nikt nie zastąpi mojego syna jego własnym ojcem, a ja nie mogę postępować wobec męża, z którym mieliśmy kilka najszczęśliwszych lat mojego życia. Czy to nie zdrada — ponownie mówić te same słowa miłości, które mówiłam Piotrowi, ale już z innym mężczyzną?
Mój ojciec spojrzał na mnie poważnie i powiedział: “Córeczko, z twoją mamą nigdy nie chcieliśmy ci o tym mówić, ale wydaje mi się, że to zmieni twój sposób patrzenia na życie”. Byłem bardzo zaniepokojony — moja mama zmarła dwa lata temu, umarła na zawał serca. Jaką tajemnicę trzymali ojciec i matka przez te wszystkie lata?
Potem ojciec opowiedział mi coś, co całkowicie odmieniło moje życie. Kiedy ja i mój brat bliźniak, Arkadiusz, mieliśmy tylko półtora roku, mama straciła najdroższą dla siebie osobę — swojego męża i naszego biologicznego ojca. Był marynarzem i utonął. Nigdy o nim nic nie słyszałem. Po pół roku mama poznała mężczyznę, którego zawsze uważałem za swojego prawdziwego ojca. Na początku po prostu jej pomagał, wspierał i troszczył się o nas z Arkadiuszem. A potem postanowili żyć razem i się ożenić. Ojciec zapisał nas z bratem na swoje nazwisko, a oni z mamą postanowili nie mówić nam całej prawdy, tylko stworzyć nową rodzinę od zera.
Siedziałem w szoku i nie mogłem zdecydować, czy się obrazić, czy nie. Ale potem wyobraziłem sobie, jak trudno było mojej matce stracić męża i zostać samą z dwójką małych dzieci. Z miłością spojrzałem na mężczyznę, którego z prawem mogę nazwać swoim drugim ojcem, i zrozumiałem, że na wszystkie sytuacje w życiu trzeba patrzeć z różnych punktów widzenia.
Z Andrzejem, moim kolegą, i Tymoteuszem zaczęliśmy wychodzić razem w weekendy, a po pracy podwoził mnie do domu. Minęło kilka miesięcy, a potem ja i mój syn przeprowadziliśmy się do mieszkania Andrzeja. Teraz wychodzę za niego za mąż. Kocham go i jestem wdzięczna, że tak mnie wspierał w najtrudniejszym okresie. Ale pamięć o moim zmarłym mężu i wspomnienia naszych szczęśliwych dni razem zawsze pozostaną w moim sercu. Myślę, że Piotr byłby szczęśliwy, widząc, że o jego synu dba godny mężczyzna, a ja odzyskałam żeńskie szczęście.