Bądź szczery: w ogóle planowałeś się ze mną ożenić?
– Czego ci jeszcze potrzeba? Mieszkamy razem i jest dobrze. Po co te wszystkie formalności?
Kasia znowu usłyszała tę frazę od Macieja, tuż po tym, jak zaczęła rozmowę o ślubie.
W tym czasie młodzi ludzie spotykali się już od 7 lat. Jednak Maciej nie spieszył się z oświadczynami. Najpierw twierdził, że trzeba skończyć studia i zdobyć wyższe wykształcenie. W końcu bez tego trudno o dobrą pracę.
Potem utrzymywał, że skoro oni z Kasią są początkującymi specjalistami, to również nie jest dobry moment na ślub. Przecież na niego trzeba też zaoszczędzić. Nie wziąć przecież kredytu!
W ogóle najpierw warto byłoby nabrać doświadczenia, żeby podnieśli pensję. Przecież dobre zarobki bezpośrednio wpływają na poziom życia i wiele w nim decydują.
Minęło jeszcze kilka lat, ale nic się nie zmieniło. Teraz Kasia pracuje już jako kierownik działu, a Maciej na pracę nie narzeka. Wszystko w ich życiu można by rzec, ustabilizowało się.
Jednak jedno pozostało niezmienne – do tej pory ich związek nie został usankcjonowany prawnie i żyją jak konkubenci.
Kasia wielokrotnie próbowała rozmawiać ze swoim chłopakiem na ten temat. Początkowo Maciej ciągle odkładał ten proces, potem starał się unikać tematu. A teraz stwierdził wprost, że nie potrzebują tych wszystkich formalności.
– Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz, żebyśmy się pobrali?
– Kasiu, znowu zaczynasz? – z niezadowoleniem spojrzał na nią Maciej.
– Po prostu chcę zrozumieć, co jest nie tak i dlaczego odmawiasz pójścia do USC.
Maciej ciężko westchnął, a następnie powiedział:
– Czego ci jeszcze potrzeba? Mieszkamy razem i jest dobrze. Po co te wszystkie formalności?
– Dziwne, że nazywasz nasze życie formalnościami. Czy zdajesz sobie sprawę, że nie spotykamy się od 3 miesięcy? Jesteśmy razem już 7 lat.
– I co z tego?
– To, że chcę być twoją żoną.
– Nie rozumiem, co to zmieni?
– Wiele zmieni.
– Ja tak nie myślę.
Maciej uważał, że Kasia goni za pieczątką w paszporcie tylko po to, by zdobyć status zamężnej kobiety. Być może, zobaczcie na mnie, wyszłam za mąż i teraz pierścionek na palcu świeci. A koleżanki niech zazdroszczą mojemu sukcesowi.
Tylko że w tym momencie raczej Kasia zazdrościła swoim koleżankom. Ponieważ wszystkie już wyszły za mąż. Jedna niezamężna oprócz niej, niedawno otrzymała propozycję i latem odbędzie się ślub. Na który, oczywiście, Kasię zaproszono.
Właśnie po tej nowinie ponownie zaczęła się zastanawiać, dlaczego inni dostają propozycję po roku. A ona jej nie otrzymała przez 7 lat.
Takie zachowanie ze strony Macieja rzeczywiście daje do myślenia i zaczyna szukać przyczyn sytuacji.
– Maciej, powiedz szczerze: w ogóle planowałeś się ze mn
ą ożenić?
Młody człowiek milczał, a po tym pytaniu natychmiast opuścił wzrok na podłogę.
– Wszystko jasne.
Kasia odwróciła się i poszła do wyjścia.
– Kasiu, poczekaj!
– Czego ci? – zdenerwowana zapytała Kasia, ubierając się w biegu.
– Przestań się denerwować i nie kłóćmy się.
– Denerwować? Co ja, czajnik?
– No mówię obrazowo!
– A ja poważnie. Jeśli naprawdę masz gdzieś nasze relacje, to nie mam ci więcej nic do powiedzenia.
– Skąd wzięłaś? Kasiu, poczekaj!
Ale dziewczyna już niczego nie chciała słuchać i z hukiem zamknęła za sobą drzwi.
Tylko na ulicy wreszcie puściła wodze łzom. Jej nerwy po prostu tego nie wytrzymały, a uraza przepełniała ją od środka. Nie rozumiała, co jest z nią nie tak i dlaczego nie zasługuje na propozycję małżeństwa.
Wszystko to odbijało się na jej samoocenie i pewność siebie gwałtownie spadała. Z tymi myślami przyjechała do swojej mamy, bo właściwie nie miała dokąd iść.
– Kasiu, czemu płaczesz? Co się stało? – zatroskana zapytała Marina Sergiejewna.
– To samo, mam – powiedziała Kasia i jeszcze mocniej się rozpłakała.
Marina Sergiejewna doskonale znała sytuację córki i dawno jej mówiła, że to nienormalne. Jeśli chłopak kocha, to się ożeni. A nie będzie szukał wymówek, żeby tego nie robić.
– My z twoim ojcem braliśmy ślub wcale nie w najlepszych czasach. Ruina, głód, on bez pracy, ja – wypłata opóźniona. Ale nic, przetrwaliśmy. Najważniejsze, że byliśmy razem.
– Tak, mam. Rozumiem.
– A wy teraz żyjecie w takim czasie, kiedy właściwie wszystko jest. Wszystkie możliwości do realizacji potrzeb. Tylko mężczyźni nic nie potrzebują.
– Mam, ale przecież nie wszyscy są tacy. Moje dziewczyny wiele już wyszły za mąż i żyją szczęśliwie w małżeństwie.
– A wiesz jak one żyją?
– No, z ich słów.
– Oto właśnie.
– A mój w ogóle nie chce się żenić… – znowu rozpłakała się Kasia.
– Oj, nawet mi o nim nie przypominaj. Dawno ci mówiłam – pomyśl sto razy, czy potrzebujesz takiego człowieka.
Chociaż Kasia zaczęła zastanawiać się nad słowami matki dopiero teraz. Jeśli wcześniej ciągle próbowała znaleźć usprawiedliwienia Maciejowi, to teraz nie chciała tego robić.
Pomyśl tylko, próbowała nawet samą siebie przekonać, że nie potrzebuje tego małżeństwa. Naprawdę, po co te wszystkie formalności, jeśli się kochają?
A potem zrozumiała, że to wszystko samonakręcanie, któremu przysłużył się jej ukochany.
– Właściwie powinnaś go przetestować – oświadczyła jej jedna przyjaciółka.
– Jak dokładnie?
– A powiedz, że jesteś w ciąży.
– Jak to?
– Dosłownie.
– Ale to przecież kłamstwo!
– I co z tego? Wyobraź sobie sytuację, gdyby to naprawdę było tak, a wy nawet nie jesteście małżeństwem. Musisz zrozumie
ć, jak serio on to traktuje, a nie tylko słowami.
Kasia nie znosiła kłamać komuś, ale rozumiała, że w tym przypadku jej przyjaciółka ma rację. Dlatego posłuchała jej rady.
– To jak? – zdziwił się Maciej.
– Muszę ci tłumaczyć, jak to się dzieje?
– Nie, ale przecież wszystko było w porządku.
– Tak, ale lekarz mówi, że tak bywa.
Wtedy Maciej zupełnie zgasł, a u Kasi w tym momencie mocno biło serce.
– Co będziemy robić?
– Nawet nie wiem.
– To jak?
– Kasiu, powiedz, specjalnie zaszłaś w ciążę, żeby mnie na sobie ożenić?
– Jak to specjalnie? A nic, że ty…
– Ja nie planowałem…
Kasia zrozumiała, że Maciej nie jest gotów zostać ojcem. Choć ciąża była fałszywa, co by było, gdyby to okazało się prawdą. Postanowiła teraz wyjaśnić wszystko.
– Czyli nasze dziecko będzie nieślubne?
Maciej się zamyślił.
– Czekam na odpowiedź!
– No, ale przecież się nie wyrzekam od niego. Będziemy wychowywać. Tylko przecież do tego nie trzeba się żenić. To przecież same formalności.
Jednak dla Kasi już wszystko stało się jasne. Tylko się odwróciła i zaczęła pakować rzeczy. A potem udała się z walizką do wyjścia.
– Kasiu, poczekaj, dokąd idziesz?
– Odchodzę. Wszystko, co dla ciebie jest formalnością – dla mnie jest ważne.
– A co z dzieckiem?
– Bez ciebie sobie poradzę, niedoskonały tato!
Maciej jeszcze długo wołał Kasię za nią i prosił, by wróciła. Ale ona już nie chciała go widzieć ani słyszeć. Niech teraz jego sumienie go gryzie. Chociaż jak może gryźć to, czego nie ma?