Nie sposób było nie zauważyć niepokoju na twarzy mojej przyjaciółki. Na moje pytania początkowo odpowiadała wymijająco, ale ostatecznie zdecydowała się podzielić swoimi problemami.
Anna wychowała trzy córki. Gdy najstarsza, Marta, miała dwanaście lat, urodziły się bliźniaczki, więc musiała dużo pomagać matce z siostrami, aż te poszły do szkoły. Były ciągłymi towarzyszkami Marty, spędzała z nimi cały swój wolny czas, ponieważ mama pracowała do późna. Odbieranie z przedszkola, karmienie, spacery, pilnowanie Kasi i Ani były codziennymi obowiązkami starszej siostry.
Oczywiście, chciałaby spędzać więcej czasu z rówieśnikami, bardziej należeć do siebie, ale sytuacja była beznadziejna i musiała zajmować się siostrami. “Odłączyła się” od swoich podopiecznych dopiero, gdy poszły do szkoły, a ona dostała się na uniwersytet.
Po ukończeniu studiów, dziewczyna znalazła pracę w bardzo prestiżowej firmie w naszym mieście i świetnie sprawdziła się jako specjalistka. Dwa lata temu wyszła za mąż, zaszła w ciążę i poszła na urlop macierzyński. Dyrektor dał jej na to półtora roku, a potem, w przypadku niepowrotu do pracy, obiecał ją po prostu zwolnić.
I oto te półtora roku minęły. Szef, jako osoba odpowiedzialna, zadzwonił i zapytał, czy Marta zamierza wrócić do zespołu, i zapytał o to bardzo oryginalnie:
– Marto Aleksandrowna, czy jesteś gotowa objąć stanowisko mojego zastępcy ds. zaopatrzenia?
To stanowisko otwierało najszersze możliwości pod każdym względem, a kandydatka poprosiła o dwa tygodnie, aby rozwiązać kwestię z dzieckiem. Dyrektor zgodził się.
Syn Marty mógł pójść do przedszkola dopiero za rok, więc pilnie potrzebowała znaleźć opcję, z kim zostawić dziecko. Oczywiście, uznała za najlepszą opcję babcię, doświadczenie już miała, a i dziecka obcemu człowiekowi nie chciała powierzać.
Tylko że i Anna planowała wrócić do pracy! Bliźniaczki były już wystarczająco samodzielne, by same sobie poradzić po szkole, Anna znalazła odpowiednie miejsce blisko domu i zostało jej tylko dopełnić formalności. I nagle jak grom z jasnego nieba – prośba-wymaganie Marty, aby opiekować się wnukiem, i to pięć-sześć razy w tygodniu.
Jak matka nie próbowała tłumaczyć starszej córce, że chce wrócić do pracy, być w zespole, że miała dość domowych obowiązków, Marta jej nie słuchała, a gdy powiedziała, że dzieci są obowiązkiem rodziców, córka natychmiast się postawiła, przypominając, że przez sześć lat była nianią młodszych sióstr.
Sytuacja mojej przyjaciółki była patowa. Odmówienie Marcie – zdecydowanie zburzyłoby relacje z córką. Zgoda – oznaczałaby zaplątanie się w pieluchy i spacery z wózkiem.
Anna poprosiła mnie o radę, ale nie mogłam jej nic konkretnego poradzić. Było jasne, że ambicje Marty zdobycia tak wysokiej pozycji dla jej wieku są zrozumiałe, ale i pragnienie Anny, aby pracować, a nie siedzieć w czterech ścianach, także było całkowicie normalne.
Myślę, że takie rodzinne niepewności powinny być rozstrzygane wewnątrz rodziny, ponieważ zewnętrzni doradcy, nie znając wszystkich niuansów, mogą tylko zaszkodzić.