Dlaczego kobieta, która chce trochę pożyć dla siebie, musi doświadczać wyrzutów sumienia?
W dniu, kiedy koledzy z pracy żegnali moją mamę na emeryturze, ona, trzymając mowę, powiedziała, że wreszcie zrealizuje swoje marzenie i zacznie podróżować. Koledzy oklaskiwali, ale postrzegali to stwierdzenie mamy jako coś nierealnego, a niektórzy nawet współczująco się uśmiechali, jakby mówiąc, marzenia, marzenia…
Ale mama była zdeterminowana. Już następnego dnia „zagęściła” swoje rzeczy w swoim mieszkaniu – zrobiła przemeblowanie i osiedliła się w małym pokoju, a duży, z wyjściem na balkon, wynajęła młodej rodzinie.
Mama nie odłożyła podróży na później, i już po tygodniu wysłała mi wiadomość z Bułgarii: „Cudowna plaża, słońce, morze… Rozkoszuję się!” Ja, przed tą wiadomością, właśnie chciałam jej zadzwonić i poprosić o pomoc w weekend z wnukiem, ale babcia wykonała sprytny ruch – wyjechała, nawet nie informując nas.
Wtedy, jak koledzy przy stole, też nie traktowałam poważnie maminej podróży. Myślałam, że zaraz jej się znudzi, wyda odprawę i na tym podróże się skończą. Ale głęboko się myliłam.
Mama dostała całkiem przyzwoitą emeryturę, poza tym lokatorzy okazali się bardzo solidni, co więcej, mama ich w pełni zaakceptowała we wszystkich aspektach, najbardziej za to, że rzadko była w domu, przyjeżdżała tylko, aby załatwić sprawę z kolejną wycieczką, na dzień-dwa-trzy, a potem znów znikała na tydzień-dziesięć dni, podczas których mieszkanie było całkowicie do dyspozycji lokatorów.
Ja pierwsza zaczęłam próbować zatrzymać mamę, wręcz patologiczną chęć nie siedzenia w domu i nie opiekowania się wnukami. Ale mama absolutnie nie reagowała na moje próby. Stopniowo „koalicja” się rozszerzała – dołączył mój mąż, a za nim moja teściowa.
Mieszkaliśmy z mężem i naszym pierworodnym w mieszkaniu teściowej, naturalnie, pojawiło się logiczne pytanie – dlaczego mama wynajęła praktycznie całe mieszkanie obcym ludziom, a my ściskamy się w podobnym mieszkaniu? Kiedy zadałam mamie to pytanie, ona, bez zastanowienia, odpowiedziała:
– Ponieważ od was pieniędzy bym nie wzięła, doskonale o tym wiesz, a bez dodatkowego dochodu nie mogłabym podróżować.
Tak po prostu i zrozumiale – żyjcie sobie w akademiku, a ja będę cieszyć się pięknem świata.
Gdy mój mąż próbował porozmawiać z mamą, ona postawiła go na miejscu jednym zdaniem:
– Aleksander, jesteś głową rodziny, mężczyzną, a mężczyzna powinien zapewniać swojej rodzinie, w tym metry kwadratowe. Jeśli jest wam ciasno mieszkać z twoją mamą, wynajmijcie mieszkanie lub weźcie kredyt.
Sasza tylko rozłożył ręce i nie kontynuował rozmowy.
Nie udało się „zmienić kursu” mamy także teściowej. Chciała zawstydzić synową,
że tak mało czasu poświęca wnukowi, ale mama, jak zwykle, miała odpowiedź na wszystko:
– Wnuka bardzo kocham, i za każdym razem, wracając, przynoszę mu mnóstwo interesujących prezentów z podróży, opowiadam, co widziałam, jak to jest interesujące, a nie „Kurkę-ryabę”. Jak trochę podrośnie, to razem będziemy podróżować, jeśli oczywiście rodzice się przyłączą, dwóch biletów sama nie udźwignę.
Teściowa nie spodziewała się takiej bezpośredniości od mamy, a ta jeszcze zadała „decydujący cios”:
– A ty, teściowo, czemu siedzisz w domu? Całe życie – garnki-pieluchy-odkurzacz! Nam z tobą nie tak wiele zostało, niech ci Bóg da zdrowie, na tym świecie. Chcesz – dołącz do mnie, razem będzie ciekawiej!
Słowem – mama jest niezachwiana w swoich przekonaniach, chyba musimy się pogodzić z jej obecnym stylem życia i przygotować się do sponsorowania podróży naszego dorastającego Dominika, od którego tylko słychać: „A babcia była… I ja chcę!”