Gdy teściowa dowiedziała się, że mam jeszcze jedno mieszkanie, chciała się tam przeprowadzić. Ale powiedziałam mężowi, że nie zamierzam rozwiązywać mieszkaniowych problemów jego matki. Teraz teściowa ze mną nie rozmawia i uważa mnie za niewdzięczną

Mam 32 lata. Pierwsze małżeństwo szybko się rozpadło, nie wytrzymując codzienności. Do drugiego małżeństwa podeszłam z udaną karierą i dwoma mieszkaniami. Jedno zarobiłam sama, zrobiłam tam dobry remont, drugie – małe jednopokojowe mieszkanie zostawiła mi babcia w spadku. Planowałam je wynajmować.

Andrzej mieszkał z mamą w małym domu. Wcześniej mieszkał z mamą i bratem w mieszkaniu, ale potem brat założył rodzinę i podjęto decyzję o przeprowadzce do domu. Dom wymagał remontu i ciągłych inwestycji. Tak to szło: co zarobili, inwestowali w ten dom, raz dach przeciekał, raz ściana przemarzała…

Gdy spotkaliśmy się z Andrzejem, od razu pojawiły się między nami uczucia. Relacja szybko się rozwijała, Andrzej przeprowadził się do mnie z rzeczami. Nie urządzaliśmy wesela, po prostu wzięliśmy ślub cywilny. Spodziewałam się dziecka. Kariera zeszła na dalszy plan, a ja przywykłam do niezależności i wynajęłam swoje drugie mieszkanie.

I tutaj często zaczęła nas odwiedzać teściowa. I w rozmowach ciągle pojawiała się ta sama myśl, że trudno jej mieszkać sama w domu. Kiedy mieszkała z synem, dbał o działkę i remontował dom, a teraz nie radzi sobie. Początkowo teściowa proponowała nam przeprowadzkę do niej, pomoże z dzieckiem, a razem odremontujemy dom.

Malowała sielankowe życie w swoim domu, wyjdziesz z domu – wszystko kwitnie. To nie to samo co pudełko z oknem z panelu. A dla dziecka jak dobrze będzie.

Zrozumiawszy, że ta propozycja mnie nie zachwyciła, wybrano inną taktykę: „Pomóżcie mi biednej, nieszczęśliwej, choruję, sama w tym domu, nikomu nie potrzebna”.

Wyglądała na całkiem zdrową, a ja, jak zawsze, nie uważałam za stosowne ingerować w relacje matki i syna, a także w ich majątek. Ale kiedyś zaproponowałam teściowej sprzedaż domu i kupno mieszkania, to mniej trosk. Ale teściowa obrażona powiedziała: „Nie każdy ma możliwość kupienia mieszkania, za dom dadzą mało, na mieszkanie nie wystarczy”.

I nagle dzwonek do drzwi: otwieram – na progu mąż z mamą. Teściowa zadowolona, ze swoim firmowym ciastem. Usiedliśmy na herbacie i teściowa wyjawiła: „Pomyśleliśmy z Andrzejem, a może ja się przeprowadzę do twojego jednopokojowego mieszkania. Będzie bliżej was, będę przyjeżdżać opiekować się wnukiem, a w domu ciężko mi samej. A mój dom będzie dla nas jak działka”.

Teściowa spodziewała się, że szczerze ucieszę się z jej propozycji. Ale ode mnie apetyt uciekł od jej słów. Dochodząc do siebie, tylko uprzejmie powiedziałam: „Pomyślimy”.

Ale jak tylko za teściową zamknęły się drzwi, próbowałam wyraźnie wyjaśnić Andrzejowi swoje stanowisko: „Rozumiem wszystko, mama jest starszą osobą, ale ma dwóch dorosłych synów, jeden z których mieszka w jej mieszkaniu, więc dlaczego ja mam rozwiązywać mieszkaniowe problemy twojej mamy”.

Słowo za słowo, Andrzej się obraził: „To jaka my rodzina, jeśli każdy ma swoje problemy?”.

Teściowa na mnie się obraziła. Teraz uważa mnie za niewdzięczną i ciągle nastawia przeciwko mnie męża. A ja szczerze nie rozumiem, co zrobiłam źle.