I okazało się, że faktycznie jest ojcem dziecka. Ale mąż odmówił przyjęcia dziecka

Aneta i Marek są ze sobą już jedenaście lat. Ich życie wygląda dość typowo: praca, wychowywanie dzieci. Marek to wspaniały narzeczony. Pomaga żonie, zajmuje się dziećmi. Swoje pociechy rozpieszcza i zabawia.

Kupuje żonie kwiaty, nie zapomina o świętach. Wszystko między nimi układa się dobrze. Przynajmniej tak było do pewnego momentu. Aż Aneta zajrzała do telefonu męża:

– Cześć, Marek. Przepraszam, że piszę. Chcę, żebyś wiedział, że mamy razem dziecko. Przepraszam, że przeszkadzam.

Początkowo nie mogła w to uwierzyć. Nie przyszło jej do głowy, że mógł jej zdradzić.

Potem skontaktowała się z tą kobietą. Przyznała, że dwa lata temu mieli romans. Nie chciała mu mówić o ciąży. A teraz zrozumiała, że musi mu powiedzieć.

I wtedy zaczęła wypytywać go. A on twierdził, że to nieprawda, że widział ją tylko raz i nie wierzy, że dziecko jest jego. Aneta nie uwierzyła, ale nie chciała kłócić się.

Od tego momentu minęło kilka lat. W rodzinie wszystko było w porządku, ale ona nie mogła wyrzucić tego incydentu z głowy. I postanowiła dowiedzieć się, jak jest naprawdę. Tylko to mogłoby dać jej spokój.

I okazało się, że faktycznie jest ojcem dziecka. Ale mąż odmówił przyjęcia dziecka.

– Po co mi to? – zaczął krzyczeć mąż – on dla mnie jest nikim. I bez mnie ma ojca.

Była w szoku. Dowiedziała się też, co mówił mąż podczas zdrady. Nawet nowa kobieta zaczęła doradzać Anecie, co robić. A Marek mógł tak samo odciąć się od syna.

I zastanawiała się nad tym. Wahała się co do uczuć. I myślała, co robić. Wiedziała tylko, że kocha swojego męża.

Najbardziej zastanawiała się, co zrobić z tym dzieckiem.

Ich syn ma osiem lat, a córka sześć. Aneta chciała, aby poznali swojego młodszego brata. Nawet odwiedziła chłopca i polubiła go.

Matka chłopca nie była przeciwna. Ale tylko kiedy dorośnie. Powiedziała, że synowi opowie, gdy skończy osiem lat, aby sam zdecydował, co robić.

Z mężem to nie było omawiane. Wiedziała, co by powiedział. I postanowiła omówić to ze swoją przyjaciółką.

Opowiedziawszy jej, co się stało, usłyszała:

– Czekanie, aż dorosną, nie ma sensu. Będą to postrzegać zupełnie inaczej. Mogą się na was nawet obrazić, że wcześniej nie powiedzieliście. Może powinni rozmawiać przez jakąś aplikację, na odległość. Skoro nie mieszkamy blisko. Przynajmniej będą wiedzieć o sobie wzajemnie.

I jak najlepiej to zrobić?

To dziwne, ale bardzo polubiłam tego chłopca.

I myślę, że mój mąż powinien chociaż się z nim spotkać. I nie ważne, co o nim myśli.