Jesteśmy z mężem razem od szkoły, 29 lat. Zawsze razem, we wszystkim. Jego karierę budowaliśmy z moją pomocą. W życiu rodzinnym było różnie. Urodziliśmy córkę, kupiliśmy na kredyt mieszkanie. W lutym tego roku wysłano go w podróż służbową. Codziennie kontaktowaliśmy się przez wideorozmowy, żartowaliśmy, flirtowaliśmy ze sobą, bardzo się martwił, bo właśnie w lutym miałam operację. Wszystko szło dobrze, jeszcze lepiej. Bardzo czekaliśmy na nasze spotkanie!
Ale gdy mój mąż wrócił, był bardzo chłodny, niezrozumiały. Na wszystkie pytania odpowiadał zagadkami, nic nie mogłam zrozumieć. Mniej więcej miesiąc później, pewnego wieczoru po alkoholu, po tych wszystkich zagadkowych frazach, w końcu namówiłam go na rozmowę. Okazało się, że 2 tygodnie przed powrotem do domu poznał kobietę. On ma 45 lat, ona 48. Wchodzi ona po paszport, a ja się w niej zatraciłem.
Przez 2 tygodnie trwała ich znajomość, nie zdradził mnie. Skłonna jestem mu wierzyć, bo przysiągł na zdrowie córki, chociaż nikt go do tego nie zmuszał. Ona jest mężatką, jej dziecko dawno zmarło. Ma tam gospodarstwo, jest artystką. Po prostu porozmawiali i on się zagubił. Myślał, że wróci do domu i to go puści, ale nie puściło. Siedział, opowiadając, przyznając się, był nerwowy, kręcił palcami, nigdy go takiego nie widziałam.
Po tym, jak się przyznał, mówi, że poczuł się lepiej. Teraz żyję z nim i nie wiem, co robić! On sam też nie wie. W ogóle nie wyobraża sobie, jak żyć dalej. Ona nie przyjedzie, bo jest dość dorosła i rozumie, że dokąd miałaby jechać, skąd wie, jaki on jest. Do emerytury też zostały mu 2 lata pracy.
Nie wiem, jak się zachować w tej sytuacji. Bardzo go kocham i szkoda tak wszystko porzucać, może to kryzys wieku, jakieś zamroczenie. Nie chcę też oddawać dobrego mężczyzny. Oni są w ciągłym kontakcie, piszą do siebie. Już i kłóciłam się, i płakałam, i histeryzowałam, ale rozumiem, że nic nie mogę zmienić.
Na tle tego wszystkiego nawet zaczął chodzić do lekarzy, dostał z tego powodu męskich problemów. Można z nim porozmawiać tylko gdy coś wypije, mówię mu, dlaczego pijesz, on mówi, że tak jest mu łatwiej. Już teraz włączyłam taktykę kładzenia tabletki, podgrzewania jedzenia. Włączyłam troskliwą żonę. Już różnie się zachowywałam, odbijałam, teraz wybrałam taką taktykę. Szukałam informacji w internecie na ten temat, ale wszędzie zdrady. A tu inna sytuacja.
I tak, przy okazji, pokazał mi jej zdjęcie, najpierw nie chciał, mówi, że ona nie chce oglądać mojego zdjęcia. Naprawdę to po prostu zwyczajna, nieumalowana, niezbyt zadbana kobieta. Szara nauczycielka. Dlatego pokazał, bo dobrze wie, jaki typ kobiet zawsze go interesował.
A jeszcze zaczął rozmowę na temat tego, że jego piękna, młoda koleżanka, zresztą zamężna, zaproponowała mu, żeby się ożenił z nią, mówi, nie wiem, co ona sobie wymyśliła. I dlatego przynosi analogię, piękna nie jest potrzebna, a ta od razu jak grom z jasnego nieba. Jakby miłość!
Proszę, doradźcie, jak się zachować i co robią w takiej sytuacji kobiety?