Kiedy jeszcze studiowałam, moi rodzice kupili dla mnie mieszkanie. Gdy wyszłam za mąż, nie spieszyli się, aby mi je podarować. Pół roku milczałam, a potem poszłam do ojca i matki, ponieważ mąż chciał być gospodarzem w naszym domu

Rodzice kupili mi mieszkanie, gdy jeszcze studiowałam. Mama i tata zawsze zapewniali, że to moja przyszłość, aby w razie czego miałam własny dach nad głową. Tymczasem, póki mieszkałam z rodzicami, wynajmowali je.

Pół roku temu wyszłam za mąż. Mieszkanie nadal jest zarejestrowane na rodziców. Myślałam, że chociaż po ślubie mi je podarują, ale nie spieszą się z tym.

Mąż ciągle mi mówi, że nie jest tutaj gospodarzem, że nie może inwestować pieniędzy w obce mieszkanie, ponieważ nawet nie jest moje.

Wtedy poszłam do rodziców i zaczęłam prosić, aby jednak przerejestrowali to mieszkanie na mnie. Ale tata powiedział, że dla nas wszystkich będzie lepiej, jeśli mieszkanie pozostanie na nim, ponieważ i tak będzie moje, bo jestem ich jedynym dzieckiem, a mój mąż jeszcze nie wiadomo, jak się sprawdzi.

Teraz nawet nie wiem, co robić, mąż ciągle mi wypomina, że nie ma tu żadnych praw, prosi o wynajęcie mieszkania lub zbieranie na pierwszą wpłatę, aby wziąć własne mieszkanie na kredyt. A ja nie chcę brać tak dużych pieniędzy na kredyt i oszczędzać przez lata, skoro mam własne mieszkanie. Po co mam coś kupować.

Ostatnio mąż nawet nie chce rozmawiać z moimi rodzicami, jest przekonany, że mnie do tego nakłaniają. Gdyby nie to mieszkanie, żylibyśmy spokojniej i zbieralibyśmy pieniądze na własne mieszkanie, aby czuł się gospodarzem we własnym domu. A ja nie wiem, jak właściwie postąpić.