Mam obecnie 53 lata, a 5 lat temu odszedł mój mąż. Ale lata minęły i znalazłam sobie innego mężczyznę. Andrzej zaprosił mnie do wspólnego życia. I z radością bym się zgodziła, ale mam jeden problem

Dziś piszę tutaj swoją historię w nadziei, że ktoś może mi pomóc dobrą radą lub choćby wesprzeć w sytuacji, która wydarzyła się w moim życiu, abym mogła znaleźć wyjście. Bardzo nie chcę zepsuć relacji ze swoimi dziećmi. Opowiem wam teraz wszystko po kolei.

Mam teraz 53 lata, już 5 lat jak nie ma mojego męża. Abyście lepiej zrozumieli moją sytuację opowiem wam trochę o moim mężu. O naszej parze wszyscy mówili, że nasz związek jest błogosławiony przez niebo, tak bardzo pasowaliśmy do siebie. Już na drugim roku studiów zaczęliśmy się spotykać, a na ostatnim, nie czekając na zakończenie nauki, wzięliśmy ślub. Przez tyle lat naszego małżeństwa ani razu nie żałowałam, że zostałam żoną mojego ukochanego męża.

Razem przeżywaliśmy wszystkie nasze życiowe trudności, które napotkały na naszej drodze. A kiedy mąż dowiedział się, że spodziewam się dziecka, to zaciągnąwszy duże długi, i tak kupił nasze pierwsze mieszkanie.

Jakby wystawiając nas na próbę, los zesłał nam bliźnięta. Oto gdzie naprawdę musieliśmy się nieźle napracować, to nawet słowami nie da się opisać, jak ciężko nam było: o pieluchach jednorazowych, pralce i innych rzeczach, które ułatwiają życie młodym rodzicom, nawet nie mogliśmy marzyć. Ale mąż oprócz tego, że ciężko pracował, byśmy nie mieli potrzeby w niczym, jeszcze bardzo pomagał mi.

Wstawał w nocy do naszych dzieci, pomagał na kuchni i w domu po pracy. Będąc żoną takiego niezawodnego i kochającego męża czułam się jak za murami każdą minutę, niezależnie od tego, jak trudno nam się żyło, byłam szczęśliwą żoną.

Po czterech latach od bliźniaków urodził się nasz syn. I staliśmy się bardzo dużą i szczęśliwą rodziną. Gdybym zaczęła wymieniać, ile wszystkiego dobrego zrobił mój mąż dla mnie i dzieci, historia ciągnęłaby się długo. Po prostu powiem, że trudno wyobrazić sobie lepszego ojca i męża, dla kobiety to prawdziwe szczęście.

My z dziećmi bardzo ciężko przeżywaliśmy jego stratę. I choć minęło już całe 5 lat od tamtej pory, dzieci do tej pory nie mogą się pogodzić z tym, że ojca już nie ma z nami. Córkom, oczywiście, było trochę łatwiej zaakceptować odejście ojca, każda ma już własne dzieci, które odciągają je od smutnych myśli. Ale synowi było najtrudniej, byli wyjątkowo blisko z tatą.

Zrozumiawszy, że długotrwały smutek do niczego dobrego nie doprowadzi, skoro wciąż jestem potrzebna moim dzieciom, zaczęłam spędzać więcej czasu w miejskim parku. Podczas jednego z spacerów poznałam mężczyznę, okazało się, że też dwa lata temu został bez żony, jej też nie ma. Wydał mi się jakąś pokrewną duszą.

Początkowo rozmawialiśmy bardziej w przyjacielskich rozmowach, dając sobie wsparcie w związku z tym, że tak niespodziewanie zostaliśmy bez bliskich i drogich nam osób. Ale nawet nie zauważyłam, jak mój nowy znajomy zaczął okazywać mi znaki uwagi, a później między nami zawiązał się romans.

Długo wahałam się, odrzucałam wyrzuty sumienia związane z tym, że zaczęłam nowe relacje po śmierci męża, ale potem trochę się uspokoiłam. Tylko swoim dzieciom o tym, że mam mężczyznę, tak i nie powiedziałam, chociaż minęło już sporo czasu.

I oto, szczerze mówiąc, bardzo niespodziewanie dla mnie, trzy dni temu Andrzej złożył mi propozycję zamieszkania razem. Początkowo bardzo się ucieszyłam, bo razem jest nam tak dobrze, poczułam, że życie toczy się dalej, ale potem przypomniałam sobie o moich trzech dzieciach i o tym, co powiedzą, dowiedziawszy się o moim życiu.

Córki i syn bardzo kochali swojego ojca, i po prostu nie wybaczą mi, że zdecydowałam się zastąpić go innym mężczyzną. Czuję, że będzie wielkie nieporozumienie, dzieci mi nie wybaczą, a najbardziej martwi mnie, że w ogóle przestaną ze mną rozmawiać.

Może i wy mnie potępicie, ale naprawdę dobrze mi z moim wybrankiem, jest bardzo dobrym i zrozumiałym człowiekiem. Gdyby moje dzieci zgodziły się go poznać, na pewno by im się spodobał. Ale nawet nie mogę myśleć o tej rozmowie, nawet sobie nie wyobrażam, jaka będzie ich reakcja. Co mam robić?

Jak odważyć się na rozmowę ze swoimi dziećmi? Córki mają swoje rodziny, ich życie toczy się dalej. Syn też zamierza się ożenić, ostatnio przyszedł do mnie taki szczęśliwy, aż oczy się świeciły. A ja nie chcę już więcej być sama, życie tak szybko płynie.