Mama, ale przecież jesteś babcią! Wszystkie babcie uwielbiają spędzać czas z wnukami, a ty powinnaś się ubierać stosownie do swojego wieku

Wczoraj wysłuchałam kolejnego wykładu od córki na temat “Mamo, przecież jesteś babcią!” Moja Agata przyszła około piątej wieczorem, i nie sama. Przeprowadziła przez mój apartament wózek z wnuczką, Zosią. Akurat kończyłam makijaż i zastanawiałam się, która szminka lepiej pasuje do torebki. Kiedy Agata zobaczyła mnie przy tym trudnym wyborze, zapytała:

– Mamo, ty co, uciekasz?

Wzruszyłam ramionami:

– Tak. Ania zadzwoniła, zebrała naszą ekipę na restaurację, będzie dzisiaj muzyka na żywo, posiedzimy, pogadamy, potańczymy.

Ekipa – to moje najbliższe przyjaciółki. Oprócz Ani, jeszcze trzy pełne życia kobiety. Każdą z nich poznałam w innych okolicznościach. Ania to moja była koleżanka z pracy, ze Sławą kiedyś razem odpoczywałyśmy na wakacjach, pełen pakiet, Walentyna, tak jak ja, kocha teatr, gdzie zaczęłyśmy rozmawiać na jakiejś premierze, a Natalia to zagorzała sportsmenka, to właśnie ona nie pozwoliła mi zrezygnować z siłowni, kiedy podczas jednego z treningów upuściłam hantlę i rozpłakałam się z bólu w mięśniu.

Wszystkie mamy mniej więcej po pięćdziesiątce, z roczną różnicą. Łączy nas miłość do życia, pragnienie nowych doświadczeń i optymistyczne spojrzenie na nasz wiek, zgodnie z zasadą „jakie to lata?” Dlatego możemy tak spontanicznie się zebrać i gdzieś wyskoczyć, tym razem do restauracji. Nie zawsze nasza grupa jest w komplecie, czasami ktoś odpada, co jest dla niej dużym rozczarowaniem, ponieważ po wszystkich naszych wspólnych wydarzeniach zawsze jest co wspominać.

Stojąc przy lustrze, już cieszyłam się na miły wieczór, wspaniałą muzykę, mężczyzn podchodzących do naszego stolika, żarty, psikusy, słowem, wszystko, co zwykle się dzieje, kiedy takie dziewczyny jak my chcą się dobrze bawić.

Agata patrzyła na mnie z dezaprobatą:

– Mamo, przecież obiecałaś, że zostaniesz z Zosią! My z Władkiem mamy iść do kina…

Skinęłam głową:

– A ty nie zapomniałaś, że miałaś do mnie zadzwonić, jeśli będzie to potrzebne, a nie pojawiać się niespodziewanie? Co myślisz, czy ta będzie odpowiednia?

Pokazałam córce wybraną szminkę. Oburzyła się:

– Malujesz się, jakbyś była młodsza ode mnie, bardzo prowokacyjnie! I co to za strój do restauracji? Jakbyś zamierzała wrócić do domu nie sama!

Między mną a Agatą panują dość otwarte relacje i, jak z kobietą, mogę omówić z córką także swoje intymne sprawy, oczywiście bez zbędnych szczegółów, dlatego wygarnęła mi taki “komplement”, na co ja odpowiedziałam:

– Zobaczymy jak będzie. Taki scenariusz też jest możliwy. Dlaczego nie? Czy wyglądam źle? Na szczę

ście mężczyźni nadal się mną interesują, a ty powinnaś pomyśleć o swoim wyglądzie, fryzurze i figurze! A nie żeby nagle mąż ci uciekł!

Agata się zirytowała:

– Kiedy mam chodzić na siłownię? Sama wiesz, jak to jest z małym dzieckiem!

– Wiem, oczywiście. Ale trzeba wszystko zdążyć!

Mówiłam to tak pewnie, ponieważ w swoim czasie zostałam sama z małą Agatą na rękach, i musiałam się nieźle natrudzić, żeby zapewnić nam obojgu wszystko, co niezbędne. Pewien czas, około dwóch lat, nieźle pomagał mi były mąż, był biznesmenem, dopóki żyliśmy razem, nie było problemów z pieniędzmi, ale również problemów z brakiem innych kobiet u mojego męża. Po każdej zdradzie przysięgał, że to się więcej nie powtórzy, próbował zatrzeć swoją winę bukietami kwiatów, wizytami w sklepach z biżuterią, butikach markowej odzieży i obuwiu. Właśnie wtedy przyzwyczaiłam się do dobrego ubioru, czego nie odmawiam sobie także teraz.

Po rozwodzie ojciec Agaty rzucił się w hazard, a jego biznes szybko “przekręcił się” przez ruletkę kasyna i “wiśnie” automatów do gry. Zaczął pić, z tej przepaści wyciągnęła go moja była teściowa, a po terapii wczorajszy udany biznesmen usiadł w biurze na skromnej pensji zwykłego menedżera.

Kiedy zaczęłam dostawać alimenty, na które nie można było patrzeć bez łez, zastanawiałam się, skąd brać pieniądze. Sprzedałam część swoich błyskotek i złota, zebrałam sumę potrzebną na kapitał początkowy i kupiłam kilka nowoczesnych urządzeń krawieckich – kilka maszyn do szycia, owerlok, dobry stół do krojenia… I zaczęłam szyć odzież, moje hobby, które przerodziło się w poważne przedsiębiorstwo.

Już po dwóch latach miałam tylu klientów, że nie nadążałam z produkcją, wyróżniałam się nie ceną, ale jakością i ilością wyrobów, więc zazwyczaj osoby chcące uszyć u mnie sukienkę, garnitur czy płaszcz, ustawiały się w kolejce. Nieco później wynajęłam z opcją wykupu miejsce na małą szwalnię, zatrudniłam “personel” i teraz wystarczy, że kieruję moim wspaniałym zespołem dziesięciu osób, czerpiąc finansowe śmietanki z naszej produkcji.

O wszystkim tym moja córka doskonale wiedziała, dlatego mogłam jej tak pewnie doradzać, żeby zdążyć ze wszystkim. Po tej mojej radzie Agata postanowiła mnie “szantażować”:

– Mama, ale przecież jesteś babcią! Wszystkie babcie uwielbiają spędzać czas z wnukami, a ty powinnaś się ubierać stosownie do swojego wieku, sąsiedzi, patrz, śmieją się za twoimi plecami, a teściowa jest w ogóle w szoku z powodu twoich strojów!

Zaśmiałam się:

– Moja teściowa? Umiesz rozśmieszyć! Ona nawet bez zębów czuje się świetnie, choć boi się uśmiechnąć. Gdy zobaczyłam ją na weselu, byłam w

szoku, w takim worku w jej wieku, rzeczywiście tylko babcie chodzą! I nie można było jej wyciągnąć z miejsca, żeby potańczyć, nieprzyzwoicie, widzisz, w naszym wieku! A ona jest tylko o rok starsza ode mnie! I ty chcesz, żebym była taka sama? To z twojej strony szczyt nietaktu! Ale ja się na tobie nie obrażam, weź przykład ze mnie, a nie ze swojej teściowej, przecież ja jestem twoją mamą, a nie ona!

Agata westchnęła z rezygnacją – szantaż nie przeszedł, odwróciła wózek i razem zeszłyśmy windą. Córka pchnęła wnuczkę do domu, a ja wezwałam taksówkę i pędziłam spotkać się z przyjaciółkami.