Mamy trudną sytuację z przybranym dzieckiem

Mamy przybranego syna – to syn naszej krewniaczki, która zmarła (miała problem z alkoholizmem). Jestem jego opiekunem – ma pięć lat. Jest dokładną kopią swojej matki, wygląda jak ona, ciężko jeszcze mówić o jego charakterze. Ale już w tak młodym wieku kradnie po domu, robi swoje potrzeby w kątach bez wyraźnego powodu, a potem płacze, aby przyciągnąć uwagę. To manipulator, co jest po prostu straszne.

I wie, jak się zachować z różnymi osobami: jednym pokazuje się jako najbardziej nieszczęśliwy, innym urządza histerię, szczególnie w sklepach, tak że wszyscy przechodzący patrzą na nas krzywo. Nie ma empatii ani litości, choć w takim wieku nie oczekuję tego od niego.

Nauczycielki w przedszkolu bardzo na niego narzekają: bije i gryzie inne dzieci, za każdym razem stoję przed nimi jak winna. W domu rozmawiamy z nim, stawiamy go w kąt – krzyczy tak, że przychodzą sąsiedzi i pytają, czy u nas wszystko w porządku.

Mimo że ja i mój mąż jesteśmy spokojnymi ludźmi, nigdy nie było u nas krzyków, a co dopiero przemocy fizycznej, teraz czuję, że szaleję, zaczęłam krzyczeć, wyładowywać się na mężu, jestem rozkojarzona. A maluch cieszy się, gdy jest mi źle: chodzi i się uśmiecha.

Ma biologicznego ojca, ale ten jest uzależniony i nieodpowiedzialny. Dziecko nie jest na niego zarejestrowane, ten ojciec również nam sprawia nerwy: dzwoni pod byle pretekstem i żąda pieniędzy, grożąc, że zabierze od nas dziecko, a maluch wie o nim i teraz mówi: “Odejdę od was do taty, jesteście źli”, choć tamten ojciec ma go gdzieś, wykorzystuje go tylko do szantażu – korzystnego dla siebie. Wykorzystuje dziecko dla własnych celów. Jestem już tak zmęczona tą sytuacją.

Z powodu tego ojca dziecko już było w domu dziecka, spędziło tam pół roku. Zabraliśmy go stamtąd. I szczerze mówiąc, tam było strasznie! Nie da się wyobrazić, jak tam psychicznie dręczono dzieci. Oczywiście, każdemu dziecku lepiej żyje się w rodzinie, niż w domu dziecka.

Już go zaakceptowałam, rozumiem, że nikt inny się nim nie zaopiekuje, ale jego nieodpowiedzialny ojciec… Z nim nie da się nie kłócić. Żąda, abyśmy pieniądze, które są przeznaczone dla dziecka, przekazywali jemu i grozi, że jeśli tego nie zrobimy, zabierze dziecko. Ale tutaj pytanie – czy mu pozwolą? Nie został pozbawiony praw rodzicielskich, dziecko po prostu nie jest zarejestrowane nawet w akcie urodzenia. Matka była samotna.