Mąż zaproponował żonie, by zamieszkali osobno, ale wszystko poszło niezgodnie z planem.

Grzegorz długo przygotowywał się do rozmowy z żoną. Od kiedy Alicja znalazła pracę, ich życie rodzinne zupełnie się rozpadło. Przez trzy lata była w domu, a Grzegorz był szczęśliwy. W mieszkaniu zawsze było czysto i pachniało jedzeniem. O tym zawsze marzył, dlatego zaraz po ślubie zaczął namawiać żonę, by zrezygnowała z pracy.

Alicja zgodziła się. Początkowo nawet czuła się szczęśliwa, uśmiechała się, starała się, odkrywała nowe hobby. Ale potem zrobiło jej się smutno. Nie przyzwyczaiła się do siedzenia w domu. Ponadto pensja Grzegorza była niewielka i młodej parze wystarczała tylko na najpotrzebniejsze rzeczy. Z powodu braku własnych dochodów dziewczyna musiała sobie odmawiać wielu rzeczy, a każdy nieprzewidziany wydatek natychmiast tworzył w budżecie dziurę, która była załatana przez kilka miesięcy.

Dziewczyna postanowiła znaleźć pracę. Grzegorz był przeciwny. Zapewniał, że chce domowego ciepła, aby żona zawsze była w domu. Alicja była nieugięta. Oświadczyła mężowi, że ma dość robienia manikiuru raz na dwa miesiące i pożyczania pieniędzy od mamy na farbowanie włosów. Mężczyzna niezadowolony parsknął, próbował dyskutować, ale nic z tego nie wyszło.

Od prawie roku Alicja pracowała jako agent nieruchomości, a Grzegorz cierpiał z powodu nieuporządkowanego życia. Wracał do domu o szóstej wieczorem (żona wracała o ósmej) i musiał sam podgrzewać zupę i herbatę. A jeśli wieczorem żona niczego nie zdążyła przygotować, to o wyżywienie musiał zadbać sam.

W domu, według mężczyzny, panował bałagan. Mieszkanie zarosło kurzem, który teraz był ścierany raz na dwa miesiące. Sam Grzegorz z jakiegoś powodu nie chciał wziąć do ręki szmatki, a Alicja… była zmęczona pracą i czasami pozwalała sobie na pominięcie sprzątania.

Pewnego dnia, słuchając kolejnego monologu o nieszczęśliwym losie, przyjaciel zaproponował Grzegorzowi plan. Witold opowiedział, że w poprzednim małżeństwie kilka razy korzystał z niezawodnego schematu, po którym żona ulegała i ustępowała mu. Grzegorz przyswoił plan. Postanowił zaproponować Alicji życie osobno.

-Przede wszystkim nie mów słowa “rozwód”, – wyjaśnił Witold. – Pamiętaj, że 80% kobiet same inicjuje rozstanie, by potem opowiadać wszystkim, jaki jesteś łajdak. Twoja Alicja może się zgodzić. Ty zaproponuj życie osobno. Niech zrozumie, co straciła. Koniecznie wytłumacz swoją propozycję. Że w domu zrobiło się pusto, że się oddaliliście, że tęsknisz za ciepłem. Rozumiesz?
Grzegorz kiwnął głową. Wszystko zrozumiał. Choć zdecydował się porozmawiać z żoną dopiero po tygodniu. Długo się przygotowywał.

Alicja milczała, słuchając męża. Jego zarzuty i propozycja wydały

się jej obraźliwe. Miała nadzieję, że w tym roku polecą gdzieś na wakacje, bo pieniędzy było dwukrotnie więcej i mogli sobie na to pozwolić. Dziewczyna chciała, by mąż cieszył się jej sukcesami, a on, okazuje się, cierpiał.

Grzegorz mówił i mówił, a Alicja milczała. Na koniec jego tyrady kiwnęła głową. Mężczyzna wpatrywał się w nią. Oczekiwał od żony wiele – awantury, zarzutów w swoją stronę, błagań o zostanie, ale nie obojętnego skinienia głową.

-Zgadzam się, – w końcu powiedziała Alicja. – Mam dość twoich narzekań. Chodź, naprawdę spróbujmy żyć osobno. Może tak będzie lepiej.
Mężczyzna był zaskoczony, w duszy trochę urażony, ale odszedł. Jak sam zaproponował, do swojej mamy. W końcu mieszkanie należało do Alicji i było kupione przed ślubem.

Pierwszy tydzień minął wspaniale. Mama rozpieszczała ukochanego synka przekąskami, ciastami i kotletami. On szczęśliwie wszystko pochłaniał, zabierał przekąski do pracy. Nawet, jak mu się wydawało, przytył.

W drugim tygodniu już nie chciało mu się jeść. A i chęć mamy do ciągłego wtrącania się w jego sprawy zaczęła irytować. A jeszcze swobodnie przeszukiwała jego szafy, kieszenie i torby. Przecież to jej synuś!

Opieka mamy zaczęła go męczyć. Grzegorz ledwo doczekał końca trzeciego tygodnia i na cały weekend wyjechał z Witoldem na ryby. Alicja nawet nie zadzwoniła. Nie było od niej żadnych propozycji spotkania ani rozmowy. Wydawało się, że dziewczynie wszystko jedno.

Chociaż oczywiście jej nie było wszystko jedno. Była smutna i obrażona. Dwa dni płakała przyjaciółce. W pracy było jej trudno się skoncentrować. Ręce ciągle sięgały po telefon. Dziewczynę denerwowało, że mąż do niej nie dzwonił.

Im częściej myślała o słowach Grzegorza, wypowiedzianych przed rozstaniem, tym bardziej bolało. Do trzeciego tygodnia obraza całkowicie się ukształtowała, a pozytywne wspomnienia zaczęły znikać z głowy. Alicja złościła się na męża. Ręka już nie sięgała po telefon.

Minął miesiąc, odkąd małżonkowie żyli osobno. Alicja zrozumiała, że zasypianie w ciszy, nie słuchając chrapania męża, jest przyjemne. Stać przy kuchence po pracy kilka godzin już nie było potrzebne. Na kolację wystarczała jej zupełnie mała porcja, a czasem radziła sobie nawet sałatką. Dziewczyna nawet schudła, co bardzo ją ucieszyło.

By nie spędzać wieczorów w samotności, Alicja chodziła do kina, zapisała się na siłownię, odwiedziła długo wyczekiwaną wystawę, zrobiła nową fryzurę. Zaczęła więcej czasu spędzać z przyjaciółmi. Nie było już Grzegorza, który jej zazdrościł i wyrażał swoje niezadowolenie z przyjaciółek.

-“Mają na ciebie zły wpływ,” – mówił mąż. – “Rozwiązłe, głupie. Powin

naś ograniczyć kontakt z nimi.”
Alicja starała się go słuchać. Nie porzuciła przyjaciół, ale ich kontakt był rzadszy. Myślała, że należy szanować zdanie męża, a teraz z jakiegoś powodu chciała robić wszystko na odwrót.

Grzegorzowi coraz mniej podobała się wolność. Dokładniej, życie z mamą, nie można było nazwać wolnością. Mężczyzna przypomniał sobie, dlaczego kilka lat temu z taką radością przeprowadził się do Alicji. Denerwowało go, że żona nie dzwoniła i nie prosiła o przebaczenie.

Minął drugi miesiąc. Alicja z przyjaciółką wyjechały na wakacje. Grzegorz przyszedł do niej porozmawiać, ale w mieszkaniu nikogo nie było. Wróciwszy, dziewczyna nie zauważyła śladów pobytu męża w mieszkaniu. Zbyt żywe były wrażenia z długo wyczekiwanego wypoczynku.

Skończyło się lato. We wrześniu Grzegorz, całkowicie rozczarowany planem Witolda, zadzwonił do żony i zaproponował spotkanie. Miał nadzieję, że Alicja kryje chęć ponownego bycia razem za pozornym obojętnościem…

-Wiesz co, Grzegorzu, masz rację, – powiedziała dziewczyna na spotkaniu. – Może faktycznie się pospieszyliśmy. Naprawdę jesteśmy różni. I nie chcę siedzieć w domu, a ty potrzebujesz ciepła. Może nie będziemy sobie psuć życia?
-Co masz na myśli? – nie od razu zrozumiał mężczyzna.
-Złóżmy wniosek o rozwód, – zaproponowała Alicja.
-Jak to? – Grzegorz zakręcił głową. – Ty co, nienormalna?
-Grzegorzu, ale ty też masz mnie dość! – nie rozumiała Alicja. – Sam zaproponowałeś życie osobno. Sam powiedziałeś, że tak będzie lepiej, że będziemy mogli wiele zrozumieć. Że ja będę mogła cię zrozumieć. I zrozumiałam, że czujesz się ze mną niekomfortowo. Masz swoje zainteresowania, ja mam swoje. Nas długo trzymała przy sobie rutyna, ale ty dałeś mi możliwość zrozumienia tego, czego wcześniej nie dostrzegałam. Dziękuję ci za to!
-Miałem nadzieję, że się opamiętasz i wszystko wróci do normy, – wybuchnął Grzegorz. – Że odejdziesz z pracy i będziemy normalnie żyć! A ty! A ty zdrajczyni!
Rzucił serwetką na stół i opuścił kawiarnię, nie płacąc za swoje latte. Alicja rozpłakała się i zadzwoniła do przyjaciółki. Po chwili wytrzeła łzy, zapłaciła za kawę i opuściła lokal.

Plany, one takie są. Czasami spełniają się zupełnie nie tak, jak byśmy tego chcieli!