Od trzech lat jesteśmy razem z Andrzejem. Przez cały ten czas nie daje nam spokoju jego była żona. Nie chciał kontaktować się z nią, tylko z ich wspólnym synem, ale to się nie udało. Na każde spotkanie ona towarzyszyła, czasami z matką, babcią, czasem nie przychodziła, ale zawsze wysyłała kogoś na swoje miejsce, nie dając nawet przejść się samemu. Choć syn miał już 5 lat i bez matki i niańek zachowywał się spokojnie.
Rozmowa na ten temat była bezcelowa. Więc pogodził się i po prostu ignorował. Chłopiec ciągnął do ojca, a ojczyma nie lubił. Był zawsze ponury, małomówny, przynajmniej według słów dziecka. Gdy jego syn miał 7 lat, poznaliśmy się. Jestem nauczycielką w szkole jego syna.
Staraliśmy się nie afiszować związku, spotykać się poza terenem szkoły, nawet nigdy mnie nie odprowadzał, ale i tak jego syn się dowiedział, powiedział matce. I tu się zaczęło. Jej nowe małżeństwo nie układało się, jej mąż często nie pojawiał się w domu, byli na granicy rozwodu. Coraz częściej potrzebowała pomocy z dwójką dzieci, a poza byłym mężem nikt nie mógł pomóc.
On zgadzał się, oczywiście, ale zawsze odpowiadał jej bardzo chłodno, nigdy nie wchodził w gości. Chociaż próbowała go przekonać. Stała się dla niego łagodna, ubierała się, malowała przed spotkaniami z nim. Chyba zrozumiała, że może zostać całkiem sama.
A tu ja się pojawiłam. Wszystkie plany zepsułam. Gdy się dowiedziała, zaczęła mi szkodzić. Dziecko nastawia przeciwko mnie, przeszkadza mi na lekcjach. Skarży się dyrektorowi, żeby mnie zwolniono. Mężowi coraz częściej nie pozwala widzieć się z synem. Co do alimentów, mieli umowę. On jej zapewnił mieszkanie, a ona obiecała nie składać nakazu wykonawczego.
Wszystko na słowo. Oczywiście, popełnił błąd, że jej uwierzył. Ale ona tak przysięgała i błagała. I co więcej, mieszkanie nie przepisał na nią osobiście, tylko na syna. A teraz złożyła nakaz na jego pracę, zaczęli potrącać alimenty. I śmieje mu się w słuchawkę podczas rozmowy. Mówi, że ode mnie ucieknie przy takiej pensji.
Sama myśl o tej kobiecie sprawia, że czuję się źle. Kompromituje mnie przed innymi rodzicami. To dobre miejsce, bardzo się go trzymam, nie chciałabym odejść. Ale na razie nie mam dokąd. Mój mąż bardzo mnie kocha.
Jeszcze jeden problem – nie mogę mieć dzieci. Andrzej oświadczył się, ale nie wiem, czy powinnam się zgodzić. W końcu będę musiała mierzyć się z tą kobietą przez całe życie. Ciągle się spotykać. Na wspólnych świętach dziecka, w szkole.
Ale naprawdę kocham Andrzeja i jego dziecko, więc nie wiem, co robić.