Mój zięć ożenił się z córką tylko dla mieszkania…
Mam spore doświadczenie życiowe, dlatego dobrze rozumiem ludzi. Niektórych wręcz przejrzę na wylot. Wystarczy, że na kogoś spojrzę, aby zrozumieć, co knuje. To prawdopodobnie wynika z faktu, że prawie całe życie pracowałam jako prokurator.
Mamy tylko jedną córkę. Lekarze ostrzegali nas nawet przed bezpłodnością. Córka urodziła się bardzo późno, ale do tego czasu już dobrze staliśmy na nogach. Gdy córka miała 10 lat, kupiliśmy jej trzypokojowe mieszkanie. Póki córka była mała, mieszkały tam lokatorzy. Mieliśmy solidną emeryturę, więc żyliśmy bardzo dobrze. Nasza ciężka praca przyniosła swoje owoce.
W późniejszym wieku żyłam sobie na własną rękę. Po śmierci męża zdałam sobie sprawę, że zostało mi niewiele czasu, więc postanowiłam żyć tak, jakby to był ostatni dzień. Teraz pozwalam sobie na drogie zakupy i kilka razy w roku odpoczywam na zagranicznych kurortach.
Gdy Tatiana postanowiła przedstawić mi swojego chłopaka, od razu poczułam niepokój. Zauważyłam, że był nerwowy i unikał mojego wzroku. Co więcej, z ogromnym zainteresowaniem oglądał nasze mieszkanie, jakby się przyglądał. Powiedziałam córce, że nie chcę widzieć tego młodzieńca u nas w domu. Gdybym wiedziała, jak wielki błąd popełniam! Tym zakazem tylko bardziej zbliżyłam córkę do niego. Kilka miesięcy później dowiedziałam się, że spodziewa się jego dziecka.
Oczywiście, zaczęliśmy przygotowywać się do ślubu. Pan młody myślał, że wszystko opłacę. Jednak uważam, że powinien sam zarobić na swoją część wydatków, jeśli rodzice nie są w stanie pomóc. Ja płacę za córkę, a on – za siebie. Z tego powodu mocno się pokłóciliśmy, ale i tak nie ustąpiłam. Wydawało mi się, że ślub się nie odbędzie, ale doszedł do skutku. Dałam młodej parze zwykły prezent, choć zięć oczywiście spodziewał się czegoś wielkiego – samochodu lub mieszkania.
Po ślubie córka poprosiła o klucze do swojego mieszkania. Nie miałam nic przeciwko. Po miesiącu zięć zaczął nalegać, by przepisać na niego połowę nieruchomości. Widzicie, czuł się tu obco. Dla mnie to był alarmujący sygnał. Chcesz być właścicielem? Kup mieszkanie! Powiedziałam mu wszystko, co o nim myślę, bo nie mam się czego wstydzić. Dałam do zrozumienia, że dopóki żyję, nie dostanie ani centymetra tego mieszkania. Córka się na mnie obraziła, bo nie rozumie, że on jest z nią z obliczenia. Wierzy w jego miłość, mimo że fakty mówią co innego. Od dawna nie rozmawiamy, bo wpadła pod wpływ męża. Wkrótce ma rodzić, bardzo się o nią martwię. Mam nadzieję, że opamięta się i nie popełni błędu, przez który może stracić dach nad głową. Bardzo bym chciała, żeby rozstałasię z tym oszustem.
Jestem gotowa pomagać jej w wychowaniu dziecka, mam na to środki finansowe.