Moja mama przyjeżdża raz w roku, a twoja czuje się tu jak u siebie w domu. Nawet zdecydowała się do nas przeprowadzić
Wróciłam do domu po ciężkim dniu w pracy, licząc na miłe samotne spędzenie wieczoru we własnym mieszkaniu. Jednak otwierając drzwi, natknęłam się na teściową stojącą na progu z walizką. Od pierwszego spojrzenia czułam, że unosi się coś nieprzyjemnego w powietrzu. Okazało się, że moja krewna postanowiła niespodziewanie nas odwiedzić i zatrzymać się na cały tydzień. Nikt mnie o tym nie poinformował, a teraz musiałam rozwikłać powody jej wizyty.
Teściowa, z którą miałam skomplikowane relacje, była dla mnie jak gość, który zbyt mocno ingerował w nasze życie. Nigdy nie pracowała, twierdząc, że jej powołaniem jest bycie profesjonalną gospodynią domową. Mój mąż był jedynym dzieckiem w rodzinie, a matczyna troska czasem przeradzała się w nadopiekuńczość. Teściowa mocno wierzyła, że jej zadaniem jest strzec ogniska domowego, wychowywać dzieci i dbać o dom.
Moje poglądy na życie radykalnie różniły się od przekonań teściowej. Nie uważałam, że wyłączną rolą kobiety jest sprzątanie i wychowywanie dzieci. Aspirowałam do kariery i osobistego rozwoju, nie chcąc ograniczać się do roli gospodyni domowej. Nasze różnice w poglądach prowadziły do konfliktów, a teściowa próbowała mnie „przeedukować”.
Problemy pogłębiły się, gdy na świat przyszedł nasz dziecko. W oczach teściowej okazałam się niewystarczająco dobrą matką, więc postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Jej natręctwo osiągnęło takie rozmiary, że dosłownie krążyła wokół nas dniem i nocą. Nawet brak odpowiedzi na pukanie do drzwi skłonił ją do wezwania pogotowia. Mój mąż, choć próbował przekonać matkę do rozsądku, jej zapał nie gasł.
Porównując swoją matkę, która rzadko odwiedza i nie zatrzymuje się na długo, z ciągłymi wizytami teściowej, mój mąż postanowił poruszyć ten temat. Zarzucił mi, że z radością witam swoją matkę, ale nie okazuję gościnności teściowej. Moja odpowiedź była stanowcza: “Moja mama przyjeżdża raz w roku, a twoja czuje się tu jak u siebie w domu. Nawet zdecydowała się do nas przeprowadzić.”
Mąż stanął w martwym punkcie, nie chcąc zranić swojej matki, jednocześnie pragnąc zachować spokój w rodzinie. Wyraziłam wyraźnie swoje niechęć do widzenia teściowej w naszym domu i ostrzegłam, że jeśli nie rozwiąże tego problemu, będzie to koniec naszego wspólnego życia.
Niewiarygodne, ale mój mąż do tej pory nie widzi różnicy między moją matką a jego. Nie rozumie, że dążę do samodzielności, i nie pojmuję, dlaczego natręctwo teściowej budzi moją niechęć. Podczas kłótni podkreśliłam, że nie potrzebuję jej pomocy i potrafię sobie porad
zić sama. Jednak teściowa uparcie twierdzi, że bez jej opieki jestem skazana na porażkę.
Sytuacja pozostała nierozwiązana, i ostrzegłam męża: jeśli nie rozwiąże tego problemu, opuszczę go. Ale on nadal zmaga się z wątpliwościami między pragnieniem dogodzenia mnie a niezranieniem swojej matki. Czas pokaże, czy uda nam się znaleźć kompromis i zachować nasze małżeństwo, czy ta sytuacja stanie się punktem bez powrotu.