Moje pieniądze, wydaję je, gdzie chcę. Ty też zarabiasz

Nasz małżeństwo trwa już dziesięć lat. Na początku naszej relacji mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu. Zarobki mieliśmy małe, więc ledwo starczało na życie. Musieliśmy oszczędzać dosłownie na wszystkim, nawet na szamponie. Potem życie trochę się ułożyło. Nawet udało nam się wziąć mieszkanie na kredyt hipoteczny.

Teraz zarabiamy razem, ale na znaczące zakupy nadal nam nie wystarcza. Należy zauważyć, że po zakupie mieszkania mąż bardzo się zmienił. Ja wróciłam wcześniej z urlopu macierzyńskiego, aby łatwiej było spłacać kredyt. Teraz mam na rękach dwuletnie dziecko i obowiązki domowe, które czekają na mnie po pracy.

To bardzo mnie wyczerpuje. Jestem bardzo zmęczona. A mąż żyje dla swojej przyjemności. Zaczął kupować sobie drogie ubrania, buty, zegarki. Pewnego razu powiedziałam mu, że chciałabym mieć nowe buty, bo moje już się całkowicie rozpadają. Odpowiedział mi, że przecież mam pensję, więc mogę sobie sama wszystko kupić.

Tak, zarabiam i jakby na to nie patrzeć, mogę sobie kupić nowe rzeczy. Ale oprócz tego mam na co wydawać pieniądze. Kupuję jedzenie i wszystko, co potrzebne. A mąż zarabia więcej i uważa, że może wydawać pieniądze na swoje zachcianki. Teraz nawet już nie wyglądamy na parę. On jest zawsze wypiękniony, w drogich ubraniach, a ja w rzeczach z targu. Nawet swoją premię nie chciał wydać na dobro rodziny, tylko na to, czego potrzebuje. Stwierdził, że chce telewizor.

Spróbowałam poprosić o zmywarkę. Wyjaśniłam, że jestem zmęczona pracą, a w domu muszę kontynuować pracę przy kuchence, zmywaku. Jeszcze trzeba patrzeć za dzieckiem. A mąż stwierdził, że jestem kobietą i to wszystko moja obowiązek. Telewizor jest potrzebniejszy. A naczynia można normalnie zmywać ręcznie.

Spróbowałam jeszcze raz przekazać mu potrzebę tego sprzętu. Wtedy powiedział, że to jego pieniądze i on będzie decydować, jak i na co je wydawać. I tak dużo pieniędzy wydaje na rodzinę, a ja nie jestem wdzięczna.