Poczekaj, zaraz dam resztę, nie potrzebuję niczego ponadto, jakby zalotnik prowadził do McDonalda

Marina była interesującą dziewczyną o dobrej figurze. Ale z jakiegoś powodu mężczyźni szczególnie na nią nie zwracali uwagi. Bardzo chciała wyjść za mąż, ale nie mogła znaleźć kandydata. Dlatego spędzała wieczory na stronach randkowych. Ale i tam nie miała szczególnego sukcesu. Owszem, wielu pisało, ale wszystkich interesowało tylko krótkotrwałe spotkanie. A ona tego nie potrzebowała.

I wtedy nagle przyszła wiadomość od mężczyzny, starszego o cztery lata. Był przystojny, miał dobrą awatarkę i czuć było, że ma poważne zamiary. Po krótkiej rozmowie, mężczyzna zaproponował spotkanie. Gdy dziewczyna zapytała o plany na spotkanie, powiedział, że po prostu będą spacerować. To nie brzmiało zbyt kusząco, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że na zewnątrz padał śnieg i termometr pokazywał minus dwanaście.

Marina pomyślała, że można się spotkać, może w końcu zajdą do jakiejś kawiarni, gdy zmarzną.

Mężczyzna długo “rozśmieszał” ją opowieściami. Lubił rozmawiać, szczególnie chwalić się, jaką ma świetną pracę i syna. Wiadomość o dziecku zaniepokoiła dziewczynę. Wcześniej nie mówił o chłopcu. A ona miała już nieudane doświadczenia z samotnym ojcem. W poprzednich związkach miała chłopaka z synem. Spotykali się długo i wydawało się, że wszystko zmierza ku ślubowi, ale potem okazało się, że on nie chce wspólnych dzieci. Potrzebował kogoś, kto by się nim zajmował. A Marina bardzo chciała dzieci. W końcu miała już 38 lat. Dlatego poczuła napięcie.

Spacer trwał długo, aż dziewczyna zupełnie zmarzła. Zaczęła namawiać kawalera, by weszli się gdzieś ogrzać. Zaproponował McDonalda. Marina zgodziła się już na cokolwiek, byleby się ogrzać. Ale myślała, że w McDonaldzie mogą coś przekąsić.

Mężczyzna posadził ją przy stole, a sam poszedł złożyć zamówienie. Wrócił z kawą i niczym więcej. Dziewczyna pomyślała, że może on jest dosłowny, tak po prostu to interpretuje. Są przecież tacy ludzie.

Fiodor kontynuował opowieści o swojej świetności, o swojej byłej i o tym, jak ją wyrzucał. Ale gdy kawa się skończyła, mężczyzna wypalił genialną frazę. Chciał pieniądze za kawę. Marina zastanowiła się. Najpierw chciała coś powiedzieć, potem po prostu podała mu pieniądze. On powiedział, że zaraz da resztę, nie potrzebuje niczyjej własności. Ale już nikt go nie słuchał. Dziewczyna szybko się ubrała i wyszła.

Mężczyzna potem długo do niej dzwonił. Na kolejny telefon zdecydowała się jednak odebrać i wygarnąć mu wszystko. Na co mężczyzna oświadczył, że wszystkie kobiety są takie same, materialistki. Marinie to już było nieinteresujące. Odłożyła słuchawkę.